Zajazd Denhoffów

Recenzja książki Zajazd
„Człowiek całe życia zmaga się z samotnością i gdy przychodzi jego kres, również jest w tym sam”


Po żmudnym szukaniu jakiejkolwiek informacji na temat Sebastiana Kossaka, poddałam się. Nie wiem kim jest autor i czym się zajmuje. Wiem jedynie, że ma trzydzieści pięć lat i powieść „Zajazd” to jego druga powieść. Pierwszą ksiażką był szumnie nazwany horrorem realistycznym „Monster”. Jestem ciekawa postaci autora. Być może wkrótce czegoś się o nim dowiemy.

Po raz pierwszy usłyszałam o tej książce, przy okazji konkursu organizowanego przez Warszawską Firmę Wydawniczą. Nie mam niestety talentu do robienia zdjęć, więc nie wzięłam w nim udziału. Jednakowoż ochota na przeczytanie książki pozostała. W dużej mierze przyczyniła się do tego mroczna okładka i sam gatunek, którego nieczęsto mam okazję czytać w polskim wydaniu.

Doświadczony, ale równocześnie stosunkowo młody policjant Rafał Kollyber przyjeżdża z większego miasta jakim jest Częstochowa do wsi Kruszyna. Kruszyna to rozwijająca się dopiero miejscowość, w której bohater planuje osiedlić się na stałe. Rafał do czasu kupna domu, nocuje w zajeździe, którym jest dawny pałac rodu Denhoffów. Obejmując wakat swojego zmarłego poprzednika, zostaje zobligowany do wyjaśnienia jego dziwnej śmierci. Śmierci, która jak się okazuje ma związek z nagłym zmniejszeniem się populacji samców wśród zwierzyny łownej w kruszyńskim lesie. Jakby tego było mało, tajemnicze zgony zaczynają się nasilać. A młody policjant musi rozwikłać zagadkę, która ma swoje korzenie w dalekiej, strasznej historii dotyczącej nieszczęśliwej miłości.

Sprawdziłam i rzeczywiście miejscowość Kruszyna istnieje naprawdę. Zlokalizowana jest koło Radomska, więc w wolnej chwili zamierzam się tam kiedyś przejechać. Istnieje również pałac Denhoffów na historii którego wzorował się autor. Ogólny zarys historii miłości Kacpra Denhoffa i Barbary Szafraniec został zachowany. Sebastian Kossak nieznacznie zmodyfikował tą legendę na potrzeby powieści.

Od dawna nie miałam w ręku powieści grozy polskiego autora, dlatego też trudno jest mi ją ocenić. Szkoda, że ten gatunek jest w naszym kraju tak zręcznie omijany przez wydawców. Sebastian Kossak moim zdaniem zręcznie buduje nastrój grozy. Tajemniczy zajazd, tajemniczy kamerdyner, tajemniczy obelisk. Same tajemnice. Szepty i nawoływania przez kobietę i mężczyznę, które słyszane są przez wiele osób. I do tego wszystkiego opisy morderstw, niektóre troszkę kiczowate jak poćwiartowanie się siekierą przez ochroniarza urzędu gminy, jednak typowe przy gatunku jakim jest horror.

Autor wprowadził wiele wątków i wiele postaci. Niepotrzebne moim zdaniem było wprowadzenie do fabuły, postaci obecnego właściciela pałacu i wątku z komorą krioniczną. Nie wiem jaki był tego zamysł, ale nie wnosi ta historia do książki niczego, co byłoby warte uwagi. Może oprócz wiedzy na temat krioniki i oddziaływania tej metody na ludzkie ciało.

Cała powieść podszyta jest erotyzmem, widocznym praktycznie na każdej karcie książki. I to nie tylko erotyzm stricte heteroseksualny policjanta Rafała nakierowany na trzy piękne kobiety. Czytelnik znajdzie tutaj również szeroki wątek homoseksualny kobiet - Nel do Narni, ale również pedofilię czyli fascynację seksualną księdza dzieckiem. Spodziewać się nawet możecie wątku nawiązującego do nekrofilii. Takie połączenie daje zamierzony efekt. Czytelnik zostaje wciągnięty w grę, w której stawką jest seksualność człowieka. I to właśnie w tych wątkach szukałabym nawiązania do medytacji nad kondycją życia ludzkiego, jakie wydawca serwuje nam w opisie na okładce. Nie zabraknie również aluzji do seksizmu.

Styl pisania Sebastiana Kossaka wzoruje się trochę na poczytnych, światowych autorach powieści grozy, więc jest to książka praktycznie dla każdego. Nie występuje w niej trudny i skomplikowany język. Fabuła moim zdaniem troszkę za bardzo rozbudowana. Prawie czterysta stron „Zajazdu” można by spokojnie skrócić o sto stron, bez żadnej szkody dla treści. Na pewno autor umie budować napięcie, gdyż mimo kilku niepotrzebnych opisów i wynurzeń byłam zaintrygowana jak zakończy się książka. A zakończenie, muszę wam zdradzić jest dość zaskakujące, przynajmniej nie takiego się spodziewałam.

Jestem zadowolona, że po tak długim czasie udało mi się przeczytać polski horror. Nie będę go porównywać do zagranicznych klasyków tego gatunku, gdyż autor dopiero rozpoczyna swoją karierę pisarską i na pewno z każdą kolejną książką jego warsztat pisarski będzie ulepszany. „Zajazd” powinien was zaciekawić, swoim oryginalnym pomysłem i ciekawą historią wsi Kruszyna i hrabiowskiej rodziny Denhoffów. Polecam. Kawał dobrej roboty.

Po przeczytaniu „Zajazdu” polecam wam również opowiadanie pt. „Krypta”, które nawiązuje do powieści autora.

http://subiektywnie-o-ksiazkach.blogspot.com/
Dodał:
Dodano: 01 IX 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 272
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Wiola
Wiek: 38 lat
Z nami od: 04 V 2012

Recenzowana książka

Zajazd



Młody policjant przyjeżdża z Częstochowy do Kruszyny, aby objąć posadę w wydziale kryminalnym. Ma nadzieję, iż uda mu się zbudować dobre, spokojne życie z dala od miejskiego zgiełku. Zamieszkuje tymczasowo w pałacu, który był niegdyś siedzibą hrabiowskiego rodu Denhoffów. Jednak w tę wymarzoną sielskość od początku zakrada się coś dziwnego, tajemniczego, nieokreślonego… Silniki samochodów gasną na...

Ocena czytelników: 4 (głosów: 1)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.0