"Dwóch Strażników Pokoju ciągnie na szczyt schodów starca, który zagwizdał melodię. Zmuszają go, żeby ukląkł, i na oczach tłumu pakują mu kulę w głowę."
Kapitol jest wściekły o to, że musiał uznać wygraną obojga trybutów Dwunastego Dystryktu. Katniss i Peeta nie sądzili, że ich samobójczy krok będzie iskrą, która zapali w ludziach chęć rozpoczęcia rewolucji. Teraz aby uchronić swoich bliskich muszą zrobić wszystko co w ich mocy, aby uspokoić tłumy i zapobiec nowemu powstaniu. Jednak, gdy to się nie udaje Kapitol postanawia, że na arenę Głodowych Igrzysk Ćwierćwiecza wejdą ci, którzy już na niej byli, a to oznacza, że Katniss i Peeta znowu muszą walczyć o życie...
Zawsze rozpoczynając jakąś serię boję się, że jeśli jestem zachwycona pierwszym tomem, to kolejna część może mi się nie spodobać. Na szczęście z trylogią Igrzyska Śmierci tak nie jest. Już od pierwszej strony po prostu nie mogłam się oderwać.
Przy recenzowaniu poprzedniej części, słusznie porównałam Kapitol do Olimpu, a władze do bogów. W tej części ewidentnie widać, że bogom nie podoba się, że ktoś wystrychnął ich na dudka i teraz te osoby muszą zostać ukarane. Jednak zanim otrzymają odpowiednią karę muszą odegrać rolę jaką im przypisano. W pierścieniu ognia możemy zobaczyć jak władze Kapitolu są brutalne i bezwzględne wobec ludzi. Za choćby najmniejsze poparcie Katniss można zostać skróconym o głowę.
W drugiej części widzimy także jaka przepaść jest między ludźmi mieszkającymi w dystryktach, a w Kapitolu. Kiedy ludzie z dystryktów każdego dnia muszą walczyć o przetrwanie (Głodowe Igrzyska panują tam każdego dnia) oraz wyznają takie wartości jak miłość czy rodzina, to w stolicy jest całkowicie odwrotnie. Możemy to zobaczyć w scenie przyjęcia na samym końcu igrzyskowego tournee.Dla nich nie liczy się nic innego jak zabawa. Urządzają pod byle pretekstem przyjęcia, aby móc opychać się wykwintnymi potrawami. Co najgorsze, aby zmieścić w siebie kolejne dania, połykają środek na wymioty i jedzą dalej. Nie mają żadnego szacunki, ani dla jedzenia, ani dla tych, którzy musieli ciężko pracować, żeby to wszystko mieli.
Porównując obie części zastanawiałam się, która część jest brutalniejsza. Myślę, że właśnie ta. W Igrzyskach Śmierci może częściej czytaliśmy, że ktoś kogoś zadźgał, ale tutaj mamy nie tylko cieknącą krew, ale jeszcze atak psychiczny.
Z ręką na sercu polecam tę książkę. Wciąga od samego początku i trzyma w napięciu do ostatniej strony. Od razu ostrzegam, że jeśli nie masz dużo czasu na czytanie lepiej po nią nie sięgaj, bo później nie będziesz mógł się od niej oderwać.
"Katniss, kiedy trafisz na arenę... Wtedy pamiętaj, kto jest twoim prawdziwym wrogiem."
http://yuinohon.blogspot.com/2012/08/kiedy-zaponie-iskra.htm...