Sam diabeł boi się schongauskiego kata!

Recenzja książki Córka kata
"Możliwe, że nawet sam diabeł bał się schongauskiego kata."

Oliver Pötzsch od lat pracuje jako autor programów bawarskiego radia i telewizji. On sam jest potomkiem Kuislów, którzy od XVI wieku byli najsłynniejszą dynastią katów w Bawarii. Mieszka z rodziną w Monachium.

Wojna trzydziestoletnia już się skończyła, jednak małe bawarskie miasteczko Schongau ciągle odczuwa skutki licznych napaści. Ludzie mają mało pieniędzy i źle im się wiedzie. Jednak w mieście znowu zaczynają dziać się złe rzeczy. Najpierw zostaje zamordowany mały chłopiec, a potem coraz więcej dzieci staje się ofiarą tajemniczego zabójcy. Wszystkie ofiary łączy jedna rzecz - na łopatce mają znamię w kształcie koła z odwróconym krzyżem u dołu. Czyżby był to znak szatana? Na dniach zaczynają dziać się kolejne niepokojące rzeczy: magazyn zostaje spalony, a plac budowy przytułku dla trędowatych jest zrujnowany.

Jakub Kuisl jest katem, który z torturowania ludzi utrzymuje swoją rodzinę. Jednak główny dochód przynosi mu sprzedawanie lekarstw dla chorych ludzi. Ci, zamiast iść do miejscowego medyka, chodzą do kata w nawet najbardziej błahej sprawie. O śmierć dzieci posądzona zostaje miejscowa akuszerka Marta. Zostaje oskarżona o konszachty z diabłem i uznana za morderczynię, jednak kat, który ma za pomocą tortur wymóc na niej zeznania, nie wierzy w jej winę. Razem z córką Magdaleną i młodym medykiem Simonem zaczyna prowadzić śledztwo na własną rękę. Czy Jakub Kuisl będzie zmuszony w majestacie prawa zamordować niewinną kobietę? Ile jeszcze dzieci będzie musiało zginąć, żeby przerażająca prawda wyszła na jaw?

" - Nie rozumiem tego wszystkiego - powiedział w końcu. - Mamy martwego chłopaka ze znakiem czarownic na plecach i siarką w kieszeni. Jako główną podejrzaną mamy akuszerkę, której ktoś ukradł alraunę. I mamy bandę osieroconych dzieciaków, które wiedzą więcej niż, chcą powiedzieć. Przecież to nie ma żadnego sensu!"

Do przeczytania książki przede wszystkim nakłoniły mnie pozytywne recenzje i okładka. Niby nie ma w niej nic specjalnego, ale mnie urzekła, a gdy przeczytałam, że to kryminał, którego akcja trwa w XVII wieku to już musiałam mieć tę książkę. Dodatkowym czynnikiem, który wpłynął na to, iż chciałam przeczytać tę powieść jest to, że akcja dzieje się w Bawarii. Niedawno miałam okazję postawić tam swoją nogę i byłam po prostu oczarowana, więc z przyjemnością sięgnęłam po "Córkę kata", która okazała się jeszcze lepsza niż sądziłam.

Dla mnie prolog książki był kompletnym zaskoczeniem. Już na samym początku autor serwuje nam porządną dawkę krwi i zabójstwa. Wszystko opisane jest w taki sposób, że naprawdę może nam się zrobić słabo. Dowiadujemy się trochę o fachu kata i uczestniczymy w jeden z egzekucji, w której brał udział również młody Jakub Kuisl. Postanowił wtedy, że nigdy nie podzieli losu ojca, ale jednak tradycja rodzinna musi trwać. Kuislowie byli najsłynniejszą bawarską dynastią katów, a sam Oliver Pötzsch jest ich potomkiem.

Mamy kilkoro martwych dzieci, podejrzaną akuszerkę i garstkę sierot, które chodziły do jej domu. Sprawa wydaje się jasna, prawda? Marta ich zabiła, bo była wiedźmą, która w noc Walpurgii wysysała krew z niewinnych dzieciątek. Jednak prawda jest taka, że Marta nie miała motywu, by popełnić tę zbrodnię. To w ogóle wydaje się bez sensu, po co miałaby ich zabijać? Jednak kilkoro osób zgodnie twierdzi, że widziało jak Marta uprawiała czary i chcą, by została uznana za czarownicę i spalona na stosie. Nikt nie chce powtórki sprzed siedemdziesięciu lat, gdy to w procesie czarownic zostały zamordowane sześćdziesiąt trzy kobiety.

"Nigdy nie bij osła, na którym siedzisz."

No i tutaj do akcji wkracza nasz duet - schongauski kat i młody medyk. Od razu przyszedł mi tutaj na myśl Sherlock Holmes i doktor Watson. Jakub Kuisl nawet palił fajkę! Oczywiście nie jest to aż tak wybitny duet, ale dali radę. Przyznam, że za każdym razem, gdy w książce występuje para detektywów jestem zachwycona. Dodatkowym plusem jest to, że możemy czytać książkę z perspektywy zarówno Jakuba, jak i Simona. Obydwoje podbili moje serce - kat za to, że robił wszystko, co w jego mocy, by udowodnić, iż akuszerka jest niewinna, a Simon za to, że martwił się o sieroty, które wkrótce miały stać się ofiarą prawdziwego mordercy. Reszta bohaterów nie jest tak wyrazista jak te dwie postacie (może to przez dym, który buchał z fajki kata?), ale i tak autor barwnie wykreował córkę Kuisla i kilku innych, ważnych świadków.

Co do fabuły nie mam żadnych, nawet najmniejszych zastrzeżeń. Bardzo, ale to bardzo podobało mi się oddanie w książce bawarskiego klimatu i stereotypowego myślenia mieszkańców. Była tam naprawdę cała masa rozlewu krwi, ale to sprawiło, że książka jeszcze bardziej mi się podobała. Najbardziej śmieszyło mnie w tym wszystkim myślenie mieszkańców. Nie znali przyczyny jakiegoś zachowania i od razu szukali wiedźmy i chronili się kwiatami przed ich czarami. Teraz już żyjemy w cywilizowanych czasach, ale pewnie zachowywalibyśmy się tak samo, gdybyśmy cofnęli się do XVII wieku. I przede wszystkim jestem pod wrażeniem tego, że główny bohater tak dobrze znał się na zielarstwie. Samej bardzo by mi się to przydało i byłam całkowicie oczarowana wszystkimi napojami jakie przyrządzał.

Jednej rzeczy, której nie rozumiem to tytuł. "Córka kata"... Przecież tutaj było bardzo mało scen z tytułową córką Kuisla czyli Magdaleną. Ale to tylko taki mało znaczący element, który nie wpłynął na moją ocenę. Absolutnie nie chciałabym spotkać autora tej książki w jakiejś ciemnej, ślepej uliczce, ale jestem pod wrażeniem jego stylu pisania. Potrafi pisać o wszystkim, jak i o niczym. Naprawdę kieruję w jego kierunku wielkie ukłony!

Sama jestem w szoku, że książka aż tak bardzo mi się spodobała, ale przyznaję, że jest naprawdę rewelacyjna. Wędruje na moją listę ulubionych książek i będę ją polecać dosłownie wszystkim, bo spędziłam z nią kilka naprawdę bardzo przyjemnych wieczorów. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście to musicie szybko nadrobić tę zaległość. Gwarantuję, że nie pożałujecie.

"Gdy człowiek przychodzi na świat, broni się rękami i nogami - i robi to samo, gdy musi odejść."
0 0
Dodał:
Dodano: 25 VIII 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 254
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Anka
Wiek: 27 lat
Z nami od: 15 V 2012

Recenzowana książka

Córka kata



Opis: Krótko po zakończeniu wojny trzydziestoletniej w bawarskim Schongau dochodzi do serii brutalnych morderstw na dzieciach. Mieszkańcy miasta widzą w nich dzieło Szatana. Rozpoczyna się polowanie na czarownice. Akuszerka Marta zostaje uznana za morderczynię i oskarżona o konszachty z diabłem, jednak kat, który ma wykonać wyrok, nie wierzy w winę kobiety. Razem z córką Magdaleną i medykiem Simon...

Ocena czytelników: 5.33 (głosów: 9)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5