Jak przejście czerwonym dywanem jest dla wielu spełnieniem wszystkich marzeń, tak przejście Zieloną Milą powinno pozostać dla ciebie jedynie sennym koszmarem, bo gdy dojdziesz już do jej końca, gdy zasiądziesz na krześle, zwanym przez strażników Starą Iskrówą, wszystko przestanie mieć znaczenie, prawdopodobnie nie będzie już odwrotu, czeka cię śmierć i to, w większości przypadków, całkowicie zasłużona.
Każdego z nas czeka śmierć, bez wyjątku, ale Boże... czasem Zielona Mila wydaje się taka długa.*
Paul Edgecombe, główny strażnik na bloku E, widział już wielu oskarżonych, niektórzy zachowywali się wrogo, często trafiali do izolatki, a inni przeciwnie, gdy zobaczyłbyś ich nie w więzieniu, lecz spacerujących po ulicy, nawet nie pomyślałbyś, do czego byli zdolni. Jednak co Paul ma zrobić, gdy jest niemal pewny, że na krześle zasiądzie niewłaściwa osoba?
W roku 1932 do stanowego więzienia w Cold Mountain przybywa John Coffey - czarnoskóry olbrzym, o wiecznie załzawionych oczach. Zarzuty? Zgwałcenie i zamordowanie dwóch małych dziewczynek. Jedne z niewielu słów, jakie powiedział, gdy go złapali brzmiały: "Nie mogłem nic pomóc. Próbowałem to cofnąć, ale było już za późno." Trochę to brzmi jak przyznanie się do winy, jednak nic bardziej mylnego, nie zdradzę dlaczego, bo zepsuję wam całą przyjemność, a tak mam nadzieję, że będziecie mieli jeszcze jeden powód, by jak najszybciej sięgnąć po powieść Stephena Kinga.
Jestem zmęczony, szefie. Zmęczony wędrówką, samotnie jak jaskółka w deszczu. Zmęczony tym, że nigdy nie miałem przyjaciela, żeby powiedział mi skąd, gdzie i dlaczego idziemy. Głównie zmęczony tym, jacy ludzie są dla siebie. Zmęczony jestem bólem na świecie, który czuję i słyszę... Codziennie... Za dużo tego. To tak, jakbym miał w głowie kawałki szkła. Przez cały czas.*
Bardzo podobało mi się przedstawienie postaci, każda miała swoją własną historię, charakter i każda odegrała ważną rolę w książce. Mamy okazję poznać więźniów przebywających na bloku w czasach Coffeya - Eduarda Delacroix, Francuza, który zgwałcił i zabił młodą dziewczynę, a dla zatarcia śladów spalił kolejnych sześć osób oraz agresywnego młodocianego zabójcę Williama Whartona. Ciekawe osoby znajdziemy też wśród więziennych strażników. Od przyjaciela Paula, Brutusa Howella, do którego, z racji swej postury przylgnęło nieodpowiednie przezwisko "Brutal", do nieobliczalnego, tchórzliwego Percy'ego Wetmora, którego wszyscy najchętniej by się pozbyli. Na uwagę zasługuje również mały, ale obarczony dużą rolą Pan Dzwoneczek, mysz, którą opiekował się Delacroix.
Kolejnym ważnym elementem jest forma książki. Pierwotnie była ona publikowana w odcinkach i dopiero potem, na szczęście dla naszych portfeli, wydana została w jednym egzemplarzu. Z tego powodu na początku każdego rozdziału jest powtórzony mały fragment z poprzedniego, co niektórych może denerwować. Mi to nie przeszkadzało i z przyjemnością przeniosłam się do roku 1932 do więzienia w Cold Mountain. Czy mi się podobało? Bardzo.
Śniłam o Tobie. Śniłam, że błądzisz gdzieś w mroku, podobnie jak ja. Odnaleźliśmy się.*
Od pierwszej strony urzekł mnie bezpośredni styl pisarza, już rozumiem, co ludzie mają namyśli mówiąć, że Stephen King oczarowuje czytelników i sprawia, że choć często mają ochotę odłożyć książkę na półkę, czytają dalej, bo nie mogą się oderwać, właśnie takie coś poczułam po raz pierwszy, trzymając w dłoni. Zieloną milę. Wywołała ona u mnie wiele różnych emocji, a na policzkach, prawie na dobre, zagościły łzy. Po tych 400 stronach (wersja kieszonkowa) byłam psychicznie wykończona, ale żałowałam, że książka już się skończyła.
Jak potoczą się dalsze losy Johna Coffeya? Czy przejdzie Zieloną Milę i zasiądzie na Starej Iskrówie? Tego nie zdradzę, wolę, by każdy na własnej skórze się o tym przekonał i zagłębił się we wspaniały, a zarazem okrutny świat w powieści Stephena Kinga.
*Cytaty pochodzą z książki Stephena Kinga "Zielona Mila"
http://na-deszczowe-dni.blogspot.com/2012/08/zielona-mila.ht...