"Człowiek nigdy nie jest tak szczęśliwy, jak wtedy, gdy znajdzie sposób na zatracenie się."
Główny bohater sposób ten znalazł. Czy był szczęśliwy? Trudno stwierdzić. Bo nawet jeśli przez chwilę zaznał szczęścia, to raz – chwila ta była bardzo krótka, dwa – szczęście musiało mieć dość specyficzne oblicze. Ale od początku.
Bohater przeżywa zawód miłosny. Jak sam stwierdza, tak głupi, że lepiej nie mówić. Więc nie mówi, a my nigdy nie dowiemy się, jaki. Ale zdarzenie to powoduje, że wszystkie jego zmysły wpadają w stan całkowitego wygaszenia. Nic nie czuje, żaden bodziec nie wywołuje w nim emocji. Do czasu, gdy odkrywa muzykę zespołu Radiohead, a w szczególności utwór o drzwiach obrotowych. Do czasu, gdy zabija pierwszego człowieka. Później drugiego, trzeciego i tak dalej. Do czasu, gdy zabija młodą dziewczynę, taką, o jakiej przecież marzył. Do czasu, gdy przeczyta jej dziennik.
"Jedynymi dziewczynami wzbudzającymi trwałą miłość są te, które zachowują świadomość niewiarygodnej złożoności świata. A takie zdarzają się raz na milion."
Bohater zakochuje się w dziewczynie, równie bezimiennej jak on. Zakochuje się w dziewczynie, którą zabił, która wiedziała, że on ją zabije, a mimo to nie krzyczała, nie uciekała, patrzyła mu tylko prosto w oczy, jakby sprawdzając, czy się odważy. Czasu się nie cofnie, czynów się nie cofnie. Jedyne, co można jeszcze zrobić, to uratować dziennik, którego dziewczyna nikomu nie chciała pokazać.
Sympatyczna historia, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi. W pewnym stopniu nawet liryczna, co spowodowane jest zapewne bogatym, wyszukanym językiem stosowanym przez autorkę. Ze względu jednak na słownictwo, historia ta traci na realności. Trudno mi bowiem wyobrazić sobie mordercę, który używa takich zwrotów, porównań, metafor, konstrukcji zdań. Głębia łączy się tu z trywialnością, uczucie wzniosłe z prymitywnym instynktem, co daje efekt bardziej snu niż jawy, baśni odbitej w krzywym zwierciadle. Mimo wszystko, baśni ciekawej.
"To jest historia miłości, której epizody zostały pomieszane przez szaleńca. Historia z Jaskółką źle się zaczęła, ale kończy się jak najlepiej, bo nie ma zakończenia."