Czerwony pokój - tam gdzie siedzą wszystkie Twoje lęki

Recenzja książki Czerwony pokój
Czerwony pokój już od dawna mnie intrygował i nareszcie udało mi się przeczytać tę książkę, kolejną w dorobku pary pisarzy, tworzących pod pseudonimem Nicci French. Za każdym razem podczas lektury ich tytułów mam dreszcze i otwarty umysł na fabułę i rozwiązanie zdarzeń. W tym przypadku także tak było, ucieszyłam się, że bohaterowie mnie nie zawiedli swoją autentycznością. Ale po kolei...

Z czym kojarzy Wam się Czerwony pokój? Ze strachem, bólem? Jeżeli tak, nie mylicie się. Jest to pomieszczenie, które ma w sobie wszystko to, czego boi się człowiek. Zadaniem każdego z nas jest zmierzenie się z własnymi słabościami, ale to przecież nie jest takie proste. O tym przekonała się główna bohaterka książki, doktor Kit Quinn, która w jednym swoim śnie zobaczyła komnatę o ścianach w krwistym kolorze.

„Ludzie powinni czerpać radość z pracy. Jedną z wielkich przyjemności życia jest aktywność, a praca stanowi główną formę ludzkiej działalności. Czymkolwiek ona jest, powinna sprawiać frajdę, a pod tym względem ludzie mają szczególny dar zamieniania najdziwniejszych form działania w coś, co daje im satysfakcję, i w tym tkwi głęboki sens”

Powieść zaczyna się w momencie, kiedy Kit idzie na policję, aby porozmawiać z zatrzymanym mężczyzną, Michaelem Dollem. Ten po rozmowie wstępnej niespodziewanie zaatakował panią psycholog i rozciął jej twarz kubkiem. Po kilku miesiącach Kit wróciła do pracy, zaczęła normalnie żyć, tym razem samotnie, bo opuścił ją partner. Zostaje znowu poproszona o pomoc w sprawie zabójstwa bezdomnej dziewczyny, Lianne. Podejrzanym o morderstwo jest niezrównoważony psychicznie Doll. Doktor Quinn się długo nie zastanawia, zgadza się, gdyż nie podoba jej się wrabianie Michaela w tę zbrodnię. Mimo krzywdy jaką jej zrobił i blizny widniejącej na twarzy, broni tego człowieka, czy słusznie?

„Żadna twarz nie jest zwyczajna, wszystkie są piękne, jeśli patrzy się na nie w pewien szczególny sposób.”

Do głównej bohaterki przyjeżdża dawno niewidziana przyjaciółka, która chce u niej zamieszkać przez jakiś czas, dopóki nie znajdzie pracy i mieszkania. Wróciła ta bowiem z podróży po świecie. Julie znalazła u niej swoje cztery kąty i dobrze się dogadywały ze sobą, chociaż przez pochłaniającą pracę Kit, miały dla siebie mało czasu. Podróżniczka wniosła do domu pani psycholog wiele dobrego, dała jej chęć życia i motywację. W sprawie dochodzenia, Kit dociera do Willa Pavic'a, mężczyzny, który opiekuje się bezdomnymi nastolatkami. Także lekarka widzi podobieństwo między zabójstwem Lianne a rozgłośnioną sprawą śmierci Philippy Burton. Jednak nikt nie widzi sensu w tym, co mówi kobieta, policjanci coraz mniejszą zwracają uwagę na nią i na to, co sugeruje. Ta jednak działa według swojego schematu i wyobrażeń. Czy wyjdzie jej to na dobre?

„Uważa się, że człowiek jest najsilniejszy na swoim terytorium. To nieprawda. Właśnie na własnym gruncie jest najbardziej podatnym na zranienia.”

Nie zabrakło w książce także romansu. Najpierw pomyślałam sobie, że może to zniszczyć ten kryminał, że po co taki zabieg, że nie jest w ogóle potrzebny. Kit i Will na początku nie byli do siebie dobrze nastawieni. To właśnie mężczyzna był bardzo skryty, szorstki w rozmowie i krytyczny względem niemal wszystkich ludzi. Główna bohaterka jednak mimo uprzedzeń do niego, zaczęła go lubić, tolerować. Nie był to zwykły związek. Musiał być on ukrywany, zwłaszcza przed policją, która podejrzewała Pavic'a o udział w zbrodni. Po czasie stwierdziłam jednak, że ta relacja wniosła nieco do powieści, nawiązała do wewnętrznego bólu lekarki, do jej rozterek. Jedno jest pewne, Nicci French, nie stosują w swoich dziełach niczego, co byłoby przypadkowe i nieprzemyślane. Każdy bohater jest dobrze wykreowany, pokazuje swoje charakterystyczne cechy i słabości. Znowu główną postacią jest kobieta, która jest silna psychicznie, a przynajmniej stara się taką właśnie być. Jej życie nie było łatwe, miała swój bagaż doświadczeń, który był dostrzegalny w jej nowej pracy, którą sama sobie nadała.

„- Ludzie wydają się jacyś tam, a potem okazuje się, że są inni.”

Mimo tego, że książka zrobiła na mnie wrażenie i trzymała w napięciu, nie zawsze umiałam czytać ją ciągiem. O ile do stylu pisarzy nie mogę mieć żadnych pretensji, o tyle już do rozłożenia akcji owszem. Przypominała mi ona sinusoidę, przez swoje wzloty i upadki. Były momenty, podczas których nie mogłam się oderwać od lektury, ale zaraz potem pojawiały się takie, które mnie nudziły i nieco się dłużyły. Może za wiele autorzy chcieli przedstawić, za bardzo się skupić na głównej bohaterce, jej rozmyślaniach i toku rozwiązywania sprawy? To właśnie oczami Kit obserwujemy wydarzenia, dzięki temu dobrze jesteśmy w stanie ją poznać i być może polubić.

Nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam na tej powieści. Może oczekiwałam więcej emocji? Na pewno muszę stwierdzić, że autorzy kolejny raz mnie zadziwili swoim rozumowaniem i tym, że nie łatwo jest odgadnąć, kto jest wart zaufania, a kto po prostu jest oszustem. Książkę oczywiście polecam fanom gatunku i tej pary pisarzy, których resztę tytułów, pragnę przeczytać.
Dodał:
Dodano: 30 VII 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 235
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Klaudyna
Wiek: 32 lat
Z nami od: 31 V 2012

Recenzowana książka

Czerwony pokój



Fascynująca opowieść o zagubionych i niekochanych. Kit Quinn jest młodą kobietą, która porusza się po niebezpiecznym terytorium: po miejscach zbrodni, mieszkaniach podejrzanych kryminalistów, szpitalach dla psychicznie chorych przestępców. Taką ma pracę. Ciężko ranna wskutek brutalnej napaści, musi po jakimś czasie wrócić do miejsc, które wciąż budzą w niej ogromny lęk. Policja prosi ją o...

Ocena czytelników: 4.5 (głosów: 3)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.5