Sophie Jordan od najmłodszych lat interesowała się mitami i legendami, zwłaszcza tymi dotyczącymi smoków, wojowników i księżniczek. Na swoim koncie literackim ma już sporo książek z gatunku romansu historycznego oraz z wątkami paranormalnymi, które napisała pod pseudonimem – Sharie Kohler. W chwili obecnej najbardziej koncentruje się na nowej serii przeznaczonej dla młodszych czytelników. Ognista jest jej pierwszym tomem tej serii, która nosi ten sam tytuł.
Jacinda nie jest zwykła nastolatką. Jej niezwykłość polega nie tylko na tym, że jest dragonką, czyli jedną z potomkiń smoków potrafiących przybierać ludzką postać, ale także dlatego, iż jest jedyną ognioziejką w stadzie od ponad czterystu lat. Niestety dla dziewczyny jest to największe przekleństwo. Cała starszyzna stada z jej alfą na czele, uważa ją za ich własność i próbują planować całe jej życie. Jacinda nie chce się jednak poddawać i często łamie narzucane prawa. Jednak ostatni wyskok mogła przypłacić życiem, które na szczęście zostało jej darowane przez młodego i przystojnego łowcę dragonów. Dziewczyna od tamtej chwili nie może o nim zapomnieć.
Ma jednak na głowie dużo gorszy problem, ponieważ za to co zrobiła grozi jej najgorsza kara z możliwych. Dlatego dziewczyna razem z matką i siostrą zmuszona jej do ucieczki. Szkoda tylko, że teraz jej mama próbuje za nią decydować. Chce bowiem, aby dragońska część Jacindy zaniknęła już na zawsze. Czy dziewczyna podda się? Jaką rolę w tej historii odegra Will? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Ognista w wielu momentach bardzo przypominała mi Zmierzch autorstwa Stephanie Meyer. No bo jak tu nie kojarzyć ze sobą obu tych powieści kiedy tak wiele wątków ma podobny oddźwięk. On mroczny i tajemniczy, w szkole stroni praktycznie od każdego i trzyma się z członkami swojej rodziny. Ona zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia i nie potrafi przestać o nim myśleć. Na jednej z lekcji siedzą razem, a przynajmniej na samym początku tak jest. Można by było w sumie wymienić jeszcze sporo innych podobieństw. Tym bardziej, że nawet jeżeli są jakieś z pozoru zupełnie inne wątki to ich drugie dno jest identyczne jak u Pani Meyer. Na szczęście tym razem nie mamy do czynienia z wampirami, a z dragonami i tym razem to główna bohaterka skrywa tajemnicę. Dlatego uważam, że sam pomysł na książkę jaki miała Sophie Jordan jest ciekawy i dość innowacyjny, bo przecież ze smokami w ludzkiej skórze jeszcze nie mieliśmy styczności.
Fabuła z samego początku może się wydawać denerwująca i nieciekawa, ponieważ autorka skupiła się głownie na zabawie w kotka i myszkę pomiędzy Jacindą i Willem. Natomiast o tym co czytelnika mogłoby najbardziej zainteresować, czyli dragoni, wspomniane jest niewiele i to w dość szczątkowy sposób. Na szczęście zakończenie trochę wyrównuje ten minusowy bilans. Jest ono naprawdę interesujące i wielce obiecujące. Co do tempa i rozwoju akcji to jest to dość zmienne zjawisko. Są momenty w których znacznie rośnie, ale są także takie w których wszystko zaczyna się ciągnąć i nużyć czytelnika.
Kolejnym minusem Ognistej jest jej narracja, która prowadzona jest w trybie pierwszoosobowym, a osobą która przedstawia nam wszystkie wydarzenia jest Jacinda. Niestety sposób w jaki autorka wszystko pisała, układając poszczególne słowa jako przemyślenia i relacje głównej bohaterki jest dość płaski. Nie czuje się tu żadnych emocji. Nawet momenty w których tempo akcji znacznie przyspiesza, narracje pozostaje monotonna. Wydaje mi się, że z tego powodu traci postać głównej bohaterki, która może wydać się czytelnikom nijaka i bezosobowa.
Podsumowując. Jak widać Ognista ma sporo minusów, ale także kilka plusów się znajdzie. Dlatego nie umiem powiedzieć o niej jednoznacznie czy jest warta czy nie warta tego aby po nią sięgnąć. Zostawiam więc ten problem pod rozwagę każdego, kto chce sięgnąć po tę książkę.
http://ogrodpelenksiazek.blogspot.com/2012/07/ognista-sophie...