Książka opowiada o szóstce przyjaciół- Danielu, Jodi, Ianie, Martinie, Donnie i Carlu, który grając w grę RPG "Hyperversum" przenoszą się do XIII-wiecznej Francji i zostają w niej uwięzieni. Nie dość, że przez sztorm na morzu zostają rozdzieleni to jeszcze czwórka z nich już drugiego dnia zostaje pojmana przez angielskiego szeryfa. Potem dostają się na dwór hrabiego Guillaume de Ponthieu, który jest wdzięczny Ianowi za uratowanie jego podopiecznej- Isabeau. Chłopak szybko zyskuje zaufanie wielkiego feudana i ma za zadanie bronić Isabeau i mieć oko na jej narzeczonego, a zarazem młodszego brata hrabiego- Jeana. Na skutek spisku, który miał doprowadzić Guillaume de Ponthieu do upadku Ian jest zmuszony udawać znienawidzoną przez siebie osobę. Cała historia prowadzi do pamiętnej bitwy pod Bouvines…
Co się z nimi stanie i czy wrócą do domu? Czy Daniel nauczy się bronić swoich bliskich jak najstarszy z przyjaciół- Ian? Czy miłość Iana zostanie odwzajemniona? Czy uda im się nie zmienić biegu historii?
„Hyperversum” wciągnęło mnie już po kilku stronach. Już dawno nie czytałam takiej książki. Tematyka średniowiecza bardzo mnie zainteresowała, a wydarzenia sprawiły, że nie mogłam przestać czytać. Książka może zniechęcić czytelnika ze względu na swoją dużą ilość stron. Ale w tym przypadku działa zasada „im więcej tym lepiej”. Po trzystu stronach zastanawiałam co jeszcze może się wydarzyć, przecież zostało jeszcze tyle. Bałam się, że wyjdzie, że autorka już nie miała pomysłów i reszta książki będzie nudna i bez momentów, w których podskoczyłaby mi adrenalina. Nawet nie wiecie jak się myliłam. Każdy wątek ciekawił mnie aż do ostatniej strony.
Bohaterem, który wzbudził największą moją sympatię był Daniel. Szczególnie spodobało mi się w nim jego poczucie humoru. Czasami, gdy coś powiedział mogłam się z tego śmiać do końca dnia. Za to Carl! Ten to mnie wkurzał, większego cykora nie widziałam.
Książka opowiada o sile przyjaźni i miłości. Pokazuje nam jak bohaterowie walczą ze swoim strachem i przezwyciężają trudności, które napotykają na swojej drodze.
Bardzo spodobało mi się wydanie tej książki. Przy każdym rozdziale i części mogłam podziwiać portret jednego z bohaterów. Już nawet nie wspomnę o okładce, która bardzo przypadła mi do gustu. Damą po lewej stronie jest Jodi, Iana można poznać po mieczu, a chłopak trzymający łuk to oczywiście Daniel.
Zakończenie książki było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Nigdy nie spodziewałabym się takie zwrotu akcji. Na koniec- dla wrażliwych- łzy gwarantowane.