Viterbo to miasto, w którym mieszkańcy niechętnie przyjmują nowych ludzi, a to wszystko dlatego, że miasto skrywa tajemnice- piękne, złotowłose anioły. Vittoria jest jedną z nich, jest aniołem bez skrzydeł o ciemnych włosach i wyjątkowych zielonych oczach. W gronie innych niebiańskich istot ma przyczepioną etykietkę niedorobionej. Ma dwoje najlepszych przyjaciół, których traktuje jak rodzeństwo- Lorenza i Ginevre. Jej życie bardzo się zmienia, gdy Ginny namawia ją, żeby wypowiedziała życzenie przy ostatnim promieniu słońca. Miało się spełnić i… spełniło. Vittoria kilka minut potem prawie przejeżdża wspaniałego chłopaka o magnetyzujących czarnych oczach, tak zaczyna się ich znajomość…
„Nigdy, nigdy nie żałuj, że zrobiłaś cokolwiek, jeśli robiąc to, byłaś szczęśliwa”
Vittoria jest bardzo sympatyczną postacią. Nie dopatrzyłam się w niej żadnej cechy charakteru, która mogłaby kogoś denerwować. Jest idealną przyjaciół, wierną i oddaną.
Guglielmo- chłopak, którego nie raz prawie przejechała Vittoria jest bardzo czuły i delikatny. Mimo, że jest demonem nie widziałam w nim ani odrobimy zła. To naprawdę mnie denerwowało, mógł być trochę bardziej mroczny! A co do jego imienia to jeszcze nigdy nie wypowiedziałam go dobrze, nie wiem skąd autorka je wytrzasnęła. Bardzo spodobało mi się to, że Guglielmo kochał czytać. Dla niego każda książka była niesamowita, to była jego pasja.
„Czytanie jest jak krew w moich żyłach, jak narkotyk i jest... magiczne.”
„Kiedy czytasz, świat przestaje istnieć, możesz udawać, że to, co jest w książce, jest rzeczywistością, albo że rzeczywistość po prostu znika. Możesz być tym, kim chcesz, dobrowolnym bohaterem książki...”
Fabuła jest bardzo przereklamowana, powstało o wiele za dużo takich książek, a mnie nie wiadomo dlaczego nadal do nich ciągnie.
Książka jest napisana bardzo lekkim językiem, niezwykle szybko się ją czyta. Nawet się nie dziwię, że nie zauważyłam w całej tej książce ani jednego trudnego wyrazu, gdyż została napisana, gdy autorka miała siedemnaście lat. W tym względzie ją podziwiam, że mimo tak młodego wieku podołała wyzwaniu i napisała przystępną książkę.
Okładka jest całkiem ładna. Załamany, smutny anioł o ciemnych włosach kulący się. To w większej części przez nią przeczytałam tę powieść.
Polecam tą książkę osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z czytaniem i nie mają jeszcze wielkich wymagań co do książek.
„Ale nocą...nocą panuje cisza. A cisza jest gorsza niż hałas, który przynajmniej maskuje brzęczenie myśli.”