Piękna rzecz.Klasycznie piękna Ma i akcję , i barwne postacie,które dialogują ze sobą językiem żywym, bezpretensjonalnym, zapierające dech opisy przyrody, nieposkromioną fantazję- jednak ,jak i reszta składników powieści, będącą podporządkowaną powieści jako całości.
Książkę można czytać i jako tzw.przyjemne czytadło, bo autorka snuje opowieśc w sposób ciekawy i po prostu organiczny(nie czuje się fastryg, sztukowan, kombinacji), i można ją wręcz...kontemplować jako danie, powiedzmy,poetyckie,symboliczne.Może i nawet sama młodziutka pisarka nie zdawała sobie do końca sprawy z tych kilku wymiarów, poprzez które rozciągnięta jest jej powieśc.A może nie? Może obrała formę baśni, powieści mitycznej - świadomie, by móc generować ową wielość możliwości środków, znaczeń i wymiarów w tejże formie właśnie potencjalnie się zawierających?
Czy mamy prawo, z racji na wielokrotność wieku autorki, sądzić, że wiemy więcej od niej?Ze wiemy - mądrzej, dojrzalej?.Po przeczytaniu książki panny(dziecka jeszcze)Olszańskiej - zaczynam wątpić.Jest to dzieło zarazem b.świeże i B.DOJRZAŁE
"Dziecko gwiazd..."oczyszcza czytającego z całego tego plastiku w którym generalnie żyjemy.Często już tego nie widzimy bo nawykliśmy.Aż tu taka Olszańska pisze coś takiego ,co daje nadzieje, że nie wszystko stracone.Tym bardziej że jest bardzo młoda a ogląda się za "niegdysiejszymi śniegami".Przywróciła mi nadzieje,że nie jestem dziwakiem,starym sentymenalnym wspominaczem ale,że to tacy jak ja mają rację.Nie mamy tylko głosu.Nie jesteśmy jednak rybami a dzieci,co widać po Olszańskiej,głos mają.I w tym ta nadzieja.A czytajcie tę książkę bo ona z prawdziwego kruszcu!