Namiętność

Recenzja książki Namiętność
Zapewne nie jedna/jeden z was słyszał/a o miłości, tak wielkiej, tak potężnej, że każdy partnerów oddałby życie za drugą osobę. Ale co jeśli dziewczyna nie ma szansy dożyć nawet pełnoletniości, a chłopak musi za każdym razem znosić jej śmierć i czekać aż jej dusza odnajdzie następne wcielenie? Nie wiadomo ile to potrwa – dni, miesiące, a nawet lata. Tego nie wie nikt. Wiadomo tylko, że to przekleństwo będzie się powtarzać za każdym razem. Za każdym razem ich namiętność ją zniszczy. Za każdym razem on będzie pragnął utrzymać ją jak najdłużej przy życiu. Za każdym razem spotka ją taki sam los. Za każdym razem… Aż do teraz.

Luce pragnie zrozumieć miłość jej i Daniela. Wskakując na swoim podwórku po wojnie z wygnańcami do głosiciela próbuje znaleźć jakiś klucz, lukę w ich przekleństwie. Jednak nie wie za dużo o tym, czego nie może się dopuścić odwiedzając swoje przeszłe wcielenia. Musi uważać na to, aby nie zmienić historii, ponieważ może mieć to kolosalne skutki w przyszłości. Za sprawą jej podróży poznajemy jej dawne „ja” – w Moskwie, podczas drugiej wojny światowej, w Mediolanie podczas pierwszej wojny światowej, w Prusach, w Londynie, kiedy to przyjaźniła się ze słynnym Williamem Shakespearem, czy też tysiące lat przed naszą erą. Nie wie jednak, że wszyscy jej przyjaciele, a szczególnie ukochany Daniel przez cały czas jej szuka, lecz ona ciągle mu umyka. W jednym z głosicieli poznaje Billa – wygadanego kamienistego gargulca, który postanawia jej pomóc. I od tego czasu Luce nie jest sama, a jej towarzysz pomaga jej zrozumieć to wszystko. Tylko… czy ten gargulec jest naprawdę tym, za kogo się podaje? Czy Daniel w końcu dogoni Luce? Co Luce zobaczy w swojej przeszłości? Czy zrozumie to uczucie, które łączy ją z ukochanym? Czy znajdzie lukę w swoim przekleństwie i sprawi, że będą od tego wreszcie wolni? Jakie decyzje podejmie?

„Namiętność” to już trzecia część z serii „Upadli” Lauren Kate. Muszę przyznać, że jak na razie najsłabsza, ponieważ poprzednie bardziej mnie wciągały i sprawiały, że nie mogłam się wręcz oderwać od lektury. Tu było zupełnie inaczej. Przez pierwsze 100 stron, męczyłam ją niemiłosiernie. Chciałam już ją przerwać i oddać do biblioteki, albo zacząć, kiedy indziej, ale jak już zaczęłam czytać, to postanowiłam, że skończę, bo jednak chcę się dowiedzieć jak się ona skończy i co autorka wymyśliła. A szczególnie, że są kolejne części, które chciałabym przeczytać.

Nie wiem, albo już mi się znudziły tego typu powieści (oczywiście nie mówię tutaj o zaprzestaniu czytania paranormalnych romansów, co to, to nie!), , albo to nie był odpowiedni czas na tę książkę, ponieważ prawie przez cały czas denerwowało mnie to „Gdzie jest mój Daniel? Jak ja tęsknie za Danielem? Jak mogłam to zrobić? On mnie tak kocha, a ja nawet nie jestem w stanie tego zrozumieć. Chciałabym poczuć smak jego ust, jego uścisk i dotyk na swojej skórze…” ble, ble, ble. No kurde (że się tak wyrażę) ileż można tego wysłuchiwać, a w tym wypadku czytać. No dokładnie w łeb można było z tym dostać. Ok, rozumiem. To jest romans paranormalny, ale są jakieś granice dobrego smaku. Ileż można wysłuchiwać w każdym rozdziale jak ona za nim tęskni i jak to zazdrości swojemu przeszłemu wcieleniu, a najchętniej jeszcze by się rzuciła na „przeszłego” Daniela. Ja mówię stop! Czytam dużo romansów paranormalnych i bez tych wszystkich ochów i achów, co stronę, można się naprawdę obejść.

Tutaj wręcz muszę dodać kilka słów o wydaniu. O okładce to chyba nie muszę mówić? Nie? No, dobra, a jednak powiem, bo uważam, że jest piękna, tak samo jak poprzednie. Uwielbiam okładki z tej serii i jestem wdzięczna wydawnictwu, że zostawili je w oryginalnej wersji (szkoda, że nie zrobili tak z serią „Dary Anioła”, a tym bardziej z „Diabelnymi maszynami”, bo okładki do tej drugiej serii są po prostu cudowne). A co do wnętrza? No cóż… Zdarzyło się kilka błędów lub jakiś nie potrzebnych literek, ale można to jakoś przeżyć. Widziałam o wiele gorsze wydania, a ten w czołówce najgorszych się nie znajduje.

Podsumowując „Namiętność” uważam za najsłabszą część z serii. Nadal jest ona pisania łatwym w odbiorze językiem, lecz już opowieść, którą przekazała nam Lauren Kate nie była tak wciągająca. Na swój sposób jest ciekawa, ale no… brakuje mi w niej czegoś. Mam tylko nadzieję, że kolejne części, które się ukazały są o wiele lepsze i po raz kolejny sprawią, że nie będę mogła się od nich oderwać. „Namiętność” polecam tym, którzy przeczytali już „Upadłych” i „Udrękę” i mają chęć zapoznać się z dalszymi losami bohaterów.

"„Jak się dostałeś do środka?
Tym się nie przejmuj. Żaden śmiertelnik i żadna skała nie są przeszkodą dla miłości tak prawdziwej jak nasza. Zawsze cię odnajdę.” [s.389]"



____

http://szeptksiazek.blogspot.com/
0 0
Dodał:
Dodano: 14 VII 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 435
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 27 lat
Z nami od: 31 V 2012

Recenzowana książka

Namiętność



Info tyt. oryg.: Passion tłum.: Anna Studniarek str.: 432 cykl: Upadli tom: 3 okladka: miekka wydanie: I Opis "W każdym życiu wybiorę ciebie. Tak, jak ty zawsze wybierałeś mnie. Na zawsze." Luce była gotowa umrzeć dla Daniela. I to właśnie robiła. Raz za razem. Luce i Daniel stale odnajdywali się, po czym wkrótce zostawali boleśnie rozdzieleni – Luce umierała, a Daniel pozostawał samotny i...

Ocena czytelników: 5.05 (głosów: 110)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.0