Recenzja książki Detektyw Blomkvist i Rasmus, rycerz białej róży
"Rasmus rycerz Białej Róży" zakończył serię książek o nastoletnim detektywie Kalle Blomkviscie. Tytułowy Rasmus jest pięciolatkiem, który wraz z ojcem wynajmuje jeden z domów w miasteczku, by tam w spokoju spędzić lato. Ojciec Rasmusa jest naukowcem, który stał się sławny za sprawą opracowania wzoru na lekki i nieprzepuszczalny metal czy inny materiał ważny dla rozwoju techniki. Od momentu spotkania z Ewą-Lottą i jej przyjaciółmi mały Rasmus marzy o tym, by zostać członkiem bractwa Białej Róży.
Rycerze Białej Róży, czyli Kalle, Anders i Ewa-Lotta, powracając z nocnej wyprawy są świadkami porwania Rasmusa oraz jego taty. Nieustraszona Ewa-Lotta wykorzystując nieuwagę jednego z porywaczy wsiada do samochodu kidnaperów i razem ze wszystkimi zostaje wywieziona na wyspę, na której przestępcy próbują groźbą wymóc na naukowcu wydanie wzoru na przełomowy wynalazek. Dwaj pozostali członkowie Białej Róży działają w ukryciu.
Jest to bardzo dobra przygodowa książka, w której sporo się dzieje. Podobała mi się chyba najbardziej z całej serii. Momenty dramatyczne przerywane są przez mocno śmieszne odzywki bohaterów, akcja rozwija się szybko, młodzi ludzie z wrodzonym wdziękiem i sprytem przechytrzają dorosłych złoczyńców. Moje dziecko jednak ocenia ją słabiej, ponieważ nie spodobał mu się wzruszający finał całej afery.
Druga część przygód detektywa Blomkvista. Dzięki zmysłowi obserwacji i pomocy kolegów temu bystremu trzynastolatkowi udaje się pokrzyżować plany przestępcom.