Jak to zawsze u mnie bywa książki o tematyce wojennej jest mi bardzo trudno ocenić. W szczególności w tym przypadku kiedy książka popularnonaukowa opowiada o temacie przez niektóre osoby uznawany za mało istotny podczas działań wojennych. Jedno jest pewne - w szkole o takich rzeczach nawet się nie wspomina. Kamil Janicki jako pierwszy historyk próbuję stawić czoło wyzwaniu jakie sobie postawił i opisać rolę alkoholu w życiu żołnierzy. Jak okazuję się problem alkoholizmu podczas wojny to nie była błaha sprawa, a wielki problem społeczeństwa. Każda kartka tej książki przybliża nam kolejne fragmenty wspomnień żołnierzy różnych narodowości. Amerykanie, Anglicy, Niemcy, Polacy, Rosjanie - ludzie, których podzieliła wojna, a połączył alkoholizm. Problem, który nie tylko dotyczył mężczyzn. Historię o pijaństwie Armii Czerwonej znamy tylko z opowieści ich sojuszników i wrogów, jednak nie dla tego, że brakuje źródeł. Autor na samym wstępie zaznacza, że materiałów wystarczy na osobną obszerną książkę.
Jak duży był ten problem ? W moim odczuciu ogromny. Żołnierze pili aby dodać sobie odwagi do dalszych morderstw, aby zapomnieć o tych, których już zabili i o tych, których stracili. Alkohol jednak często był ich jedyną rozrywką i odskocznią od wojennej codzienności. Wielkie libacje alkoholowe na zakończenie bitwy, z okazji świąt lub udanego zajęcia nowego terenu. Bohaterowie wojenni witani w kolejnych wyzwolonych wioskach obdarowywani winem, chrzest bojowy zwany Messerschmittem - alkohol nikogo nie omijał. Znane są tylko nieliczne przypadki młodych żołnierzy (w tym 12 latka) oraz harcerzy, którzy jako jedyni byli trzeźwi podczas wojny. Zaskakujące jest to, że dowódcy pili z podwładnymi i nic nie robili dopóki ich upijanie się nie doprowadzało do katastrofy. Pijani żołnierze walczący na froncie, zasypiający na warcie. To tylko niektóre przypadki głupoty ludzkiej. Alkohol to nie tylko używka. w czasach wojny był dobry na wszystko - świetne lekarstwo, środek znieczulający, uniwersalna waluta. Jednym słowem ludzie nie potrafili bez niego żyć.
(...) W końcu weszliśmy na terytorium Niemiec (...) [i kiedy] stanęliśmy twarzą w twarz z rosyjskimi żołnierzami posuwającymi się na zachód, uświadomiliśmy sobie, że to musi być wreszcie koniec wojny. Świętowaliśmy pijąc ze sobą nawzajem. Alkohol okazał się być paliwem używanym przez Niemców w ich straszliwych rakietach V2 (...)
Trudno jest ocenić takich ludzi, bo z jednej strony nie wiadomo co sami zrobilibyśmy w takiej sytuacji. Jako młodzi ludzie zmuszani do zabijania również moglibyśmy szukać chwili spokoju i snu, który łatwiej było osiągnąć dzięki alkoholom. Autor przytacza przykłady kiedy alkohol nawet ratował życie m.in. partyzantom. Więc ile w tym alkoholu jest zła, a ile dobra ?
Autor, który zmierzył się z tym tematem nie tylko przedstawia nam suche fakty, których jest tu nie wiele. Raczej skupia się na wspomnieniach żołnierzy, którzy momentami opowiadając o zabawnych momentach podczas ich popijawy przedstawiali nieciekawe wręcz odrażające sytuację. Autor nie ucieka do tego co wydawać się może trudne lub przynieść złą sławę żołnierza. Nie ukrywa prawdy, a przy tym przybliża nas odrobinę do tego zagadnienia, które ma jeszcze wiele innych wątków, które trudno zebrać w zaledwie kilkuset stronicowej książce. Tysiące przykładów potwierdzających tą niechlubną część działań wojennych to tylko wierzchołek góry lodowej. Raczej nigdy nie dowiemy się co było wybujałą fantazją autorów pamiętników, a co mrożącą krew w żyłach prawdą o tym co działo się, kiedy na polu bitwy nikt już nie został.
Przerażająca jest wręcz ilość źródeł z jakich czerpał autor podczas tworzenia tej książki, co daje mi pewien obraz tego, że naprawdę zainteresował go ten temat i chciał jak najlepiej przedstawić nam tę historię. Laicy jak ja w tej dziedzinie niech się nie przerażają, książkę czyta się bardzo łatwo, może odrobinę niektóre nazwy były mi nie znane, ale wujek Google pomógł ;]. Od początku do końca temat wciąga i chce się wiedzieć więcej, jednak po jakimś czasie kolejne przykłady podobne do poprzednich były trochę dla mnie nużące, ale to może dlatego, że literatura tego typu nie należy do moich ulubionych. Wydanie ilustrowane, bardzo ciekawymi fotografiami z różnych zbiorów - zdjęcia pochodzące od rodzin żołnierzy oraz narodowych archiwów jeszcze bardziej przyciąga wzrok. W szczególności okładka na której widzimy trzech roześmianych amerykańskich żołnierzy pijących wino we francuskim miasteczku La Haye Du Puits. Książka będzie interesującą pozycją dla osób, które interesują się tym okresem historycznym, ale również dla tzw. smakoszy ;]