Początkujący dziennikarz Roman postanawia rozwiązać zagadkę dziwnych samobójstw, jakie popełnili trzej górale z wsi Szremle Małe. Najbogatsi gazdowie wsi naglę nie wiadomo z jakich przyczyn odpierali sobie życie. Roman wyczuwa w tym wątek prosto z kryminału, dlatego aby spełnić swoje marzenia i zostać znanym dziennikarzem przyjeżdża do tej wioski jako pracownik stacji epidemiologicznej. Udaję się w stronę chaty sołtysa, w której ma zamieszkać. Józwa przyjmuje go pod swój dach, jednak składa mu dziwną propozycję. Roman ma zostać "ojcem" dziecka córki sołtysa, którego właśnie szykowano do chrztu. Na małej wsi wszyscy o wszystkich wiedzą, dlatego wstyd przyznać się do tego, że córka przywiozła bękarta. Jak się później okazuję Marta wcale nie jest chłopakowi obojętna. Kim jest Roman ? Kto jest tytułowym Wichrołakiem ?
Książka ta zwróciła na siebie moją uwagę za sprawą nietypowej okładki, przez którą miałam nadzieję, że będzie to jakiś krwawy kryminał. Jednak niestety jak na mój gust taki nie był. Mimo iż autor wprowadza nas w historię, która ubarwiona jest zachowaniem i zwyczajami górali - bardzo często tak różnymi od naszych to jakoś ta historia do mnie nie przemówiła. Bardzo lubię jak w kryminałach akcja rozgrywa się szybko i co chwila bohaterowie znajdują kolejną poszlakę lub trupa, tutaj niestety nawet jeżeli ten trup się pojawia to jakoś ani mnie to nie obrzydza, ani nie odczuwam jakiegoś dreszczyku tym spowodowanego. Dłużące się opisy zachowań też do mnie nie przemawiają. Chwilami bardziej autor skupiał uwagę na sytuacjach jakie zaistniały między Martą i Romanem, przez co książkę tę można raczej nazwać romansem, książką o uczuciu, a nie kryminałem.
Każdy bohater na swój sposób jest wyjątkowy, ale nie wychodzą oni poza przeciętność, którą spotyka się w wielu książkach. Mała wioska, w której na pierwszym miejscu jest Kościół, który potrafi manipulować mieszkańcami, który częściej wzywany jest do rozwiązywania problemów niż policja, ubarwia tę książkę. Bogobojni ludzie jednak potrafią naginać troszkę zasady dla swojej korzyści, mimo iż później jeszcze za to pokutują. Nic się w tej wiosce nie ukryje. Nawet gdy kogoś pobijesz to on ma prawo do rewanżu i nie można od tego uciec. Myślę, że rozwinięcie wątku o życiu górali, bez tych morderstw mogłoby być ciekawsze. Momentami niektóre sytuacje były tak śmieszne, że wiele osób dobrze by się bawiło.
Początek książki dawał nadzieję na coś ciekawego, jednak później nastała jakaś wielka przepaść, jakby autora dopadł kryzys i zabrakło mu pomysłu. Końcówka trochę ratuje książkę, ale to za mało. Jak na polski rynek to książka mimo całego szacunku do twórcy słaba na prawdę słaba... Jednak jeśli ktoś z Was lubi taką bardzo wolno rozgrywającą się akcji i nie lubi siekające krwi to myślę,że będzie zadowolony. Język autora powoduję, że książkę czyta się szybko, nawet gwara góralska jest na tyle zrozumiała, że nie trzeba się głowić co bohater miał na myśli...