Gdybym miała sklasyfikować tę książkę według kryterium zafońskiego: umieściłabym ją za `Cieniem wiatru` a przed `Grą anioła`. Druga, zaszczytna pozycja. Dla mnie `Marina` stała się pozycją na jedno popołudnie. Długo wyczekiwaną, wytęsknioną. Już na wstępie zaciekawiła przedmowa autora o jego wielkim przywiązaniu do tejże książki, jedna sugestia, a już w jakiś sposób kształtuje nasze spojrzenie na książkę. Przechodząc do konkretów: książka traktuje o tym co powoduje przypadek, ciekawość, samotność, jak wiele człowiek jest w stanie zrobić dla drugiego by go chronić, by uratować jego duszę.
Mroczny sekret, który wciąga młodą Marinę i Óscara w świat tajemnic, niebezpieczeństw. A wszystko zaczęło się od zegarka, damy w czerni oraz motyla Teufel.
Przyjaźń, miłość, tajemnice przeszłości. Historia Mariny przeplata się z historią wielkiej śpiewaczki Evy, jej męża Michala i całej gamy barwnych postaci, uwikłanych w mroczny sekret, który na światło dzienne wychodzi tylko po to by ostrzec.
Książka bardzo dobra, charakterystyczna, jednak dla znawców innych dzieł Zafona może się wydać nie do końca na jego miarę. Dlatego też nie przewyższa zachwalanego i niedoścignionego `Cienia wiatru`.
Oceniam na 5. Polecam zarówno fanom twórczości Zafona, jak i fanom tajemnicy, sekretu i jak głosi sama okładka, historii rodem z `Frankensteina`.