"Podobno siódmy rok małżeństwa jest najtrudniejszy"
Agata Kołakowska ukończyła dziennikarstwo i komunikację społeczną na Uniwersytecie Wrocławskim. Uwielbia ubierać myśli w słowa. Ze słów zaś tworzyć powieści, które pod pozorem lekkości skrywają głębszą prawdę o ludziach. Mieszka we Wrocławiu z mężem i kotem. "Siódmy rok" jest jej trzecią powieścią. Do tej pory ukazały się "Patrycja" i "Przyjaciółki".
"Siódmy rok" to książka o małżeństwie Adama i Elizy. W ich związku nie było żadnych zdrad ani wzajemnego oszukiwania się. Obydwoje mają inne poglądy na codzienność. Adam szuka wrażeń, uwielbia adrenalinę i sporty ekstremalne. Natomiast Eliza jest typową domatorką, która oczekuje od partnera czułości i zainteresowania.. Mijał siódmy rok ich małżeństwa i obydwoje zgodnie stwierdzili, że lepiej wychodzi im przyjaźń i postanowili na tym poprzestać.
Po rozprawie rozwodowej Eliza razem ze swoją przyjaciółkę Iwoną, świętuje początek nowego rozdziału w życiu. W barze spotykają Adama, który wpadł na taki sam pomysł. Dziewczyny przysiadają się do stolika i po kilku piwach Adam zaczyna rozprawiać o tym, że byłby w stanie wybrać Elizie lepszego partnera życiowego, niż zrobiłaby to ona sama. Eliza go wyśmiewa i twierdzi, że to ona poradziłaby sobie lepiej, szukając partnerki dla byłego męża. Zakładają się o to, kto celniej trafi w gust byłego małżonka. Rozpoczyna się walka pełna prób i wielu komicznych błędów. Jednak pod płaszczem niewinnego zakładu kryją się prawdziwe i do tej pory nieuświadomione uczucia.
" - Może jednak powinniśmy zostawić to tak, jak jest? Są gorsze małżeństwa niż nasze. Ludzie się nie szanują, zdradzają, oszukują, ranią... - wyliczała Eliza bez przekonania.
- ...a my sobie żyjemy jak starzy przyjaciele - dokończył."
Książkę pochłonęłam w naprawdę zawrotnym tempie - wystarczyły mi dwa, bardzo mile spędzone, wieczory. Postanowiłam, że przeczytam tylko jeden rozdział i potem zajmę się czymś innym, ale niestety nie udało mi się to. Od samego początku niewiarygodnie wciągnęłam się w ciekawą i zawiłą historię życia Elizy i Adama. Bohaterowie na pewno na długo zapadną mi w pamięć, gdyż nawet, gdy odłożyłam książkę na chwilę, żeby pomóc rodzicom w domu - to cały czas wracałam myślami do tej historii i do tego co chciałabym, żeby się stało. Postacie, zarówno Ci pierwszoplanowi, jak i poboczni są bardzo dopracowani i barwni. Nie mają zapędów na wielkich bohaterów, lecz są zwykłymi ludźmi ze swoimi słabostkami - właśnie to sprawia, że książkę czyta się tak szybko.
Historia jest typowo życiowa - ot, dwoje ludzi postanawia się rozwieść i zacząć życie na nowo. Nie ma zbędnego koloryzowania ani upiększania. Szanuję niezwykle autorkę za to, że nie poprzestała na tym wątku i wplotła do tego zakład byłych małżonków. To sprawiło, że książka była niesamowicie zabawna i w kilku momentach sama się do siebie uśmiechnęłam. Ze swatania wyszły naprawdę komiczne sytuacje, a zakład sam w sobie jest genialnym pomysłem.
Mamy do czynienia tutaj z wieloma diametralnie różniącymi się postaciami. Jedni przypadają nam bardziej do gustu, a inni nie. Z jednych śmiejemy się, a drugich podziwiamy. Ja osobiście jestem w pełni usatysfakcjonowana rozbieżnością charakterów i zachwycona tym, że autorka miała taką wyobraźnie i potrafiła dorobić tak wielu ludziom swoją własną, unikalną osobowość. Jednak zawiodłam się na zakończeniu i na panu Krzysztofie, który od samego początku mnie oczarował - kto czytał książkę, ten wie co mam na myśli. Nie będę tutaj spojlerować, bo popsułabym Wam całą historię.
Od książki nie wymagałam zbyt wiele. Miałam nadzieję, że to będzie leciutka opowieść do poczytania na leniwe, letnie popołudnia - i właściwie się nie zawiodłam. Historia jest lekka i brana z naszego codziennego życia, przez co książkę czyta się szybko i przyjemnie. Podobało mi się również to, że w końcu główny bohater dowiedział się co czuła jego żona przez cały ten czas, gdy zostawała sama w domu i jak głupia czekała na niego. Zachodzi w nim wielka przemiana - i mimo tego, że na początku Adam strasznie mnie denerwował to, przez zachowanie na końcu książki, postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę i się nie rozczarowałam.
Powieść jest wskazana dla wszystkich ludzi będących w związkach małżeńskich, nie tylko dla tych, którym właśnie minęła siódma rocznica. Historia doskonale pozwala nam na zrozumienie tego, co najważniejsze - miłości. To, że kogoś kochamy, nie znaczy, że za wszelką siłę mamy go zmieniać. Powinno się kochać drugą osobę bez względu na jej charakter, kolor skóry czy stan konta. Miłość nie przejawia się tylko w tych kolorowych chwilach, przeciwnie - prawdziwą miłość poznamy w tych ciężkich i trudnych do zniesienia. Książka mówi nam również o tym, że mimo tego, iż tak bardzo się różnimy, zrobimy wszystko dla drugiej osoby. Spychamy własne dobro na dalszy plan, gdy chodzi o szczęście kogoś bliskiego. Reasumując - historia idealna dla tych, którzy są w związkach, jak i dla tych, którzy chcą przeżyć życie, prowadząc drugą osobę za rękę. Z czystym sumieniem wystawiam ocenę 8/10, gdyż historia jest niebanalna i przepełniona ważnymi radami dotyczącymi naszego życia. Zdecydowanie musicie zapoznać się z tą lekturą!
" - Lepiej zajmij się tą.. Jak jej tam? Dominika?
- Dominika to stare dzieje.
- Stare dzieje, czyli mniej więcej sprzed tygodnia, co? - zaśmiał się kpiąco Adam.
- Teraz jest Wiolka. Ale chyba długo to nie potrwa, bo irytuje mnie sposób, w jaki pije wodę mineralną.
- Że co? - Adam popatrzył na kumpla jak na niebezpiecznego szaleńca.
- Jakoś dziwnie układa usta. Mam wrażenie, że wessie je razem z zawartością butelki...
- Taki widok faktycznie musi być trudny do zniesienia - Mimo że próbował utrzymać powagę, Adam parsknął śmiechem."
[Książkę przeczytałam w ramach akcji "Włóczykijka" - spopa1.blogspot.com]