"Hannibal ante portas!" *
"Africanus. Syn konsula" to pierwsza część serii o Publiuszu Korneliuszu Scypionie Afrykańskim. Autor książki, Santiago Postegullo, jest profesorem na uniwersytecie w Walencji i autorem licznych książek poświęconych starożytności. "Africanus" doczekał się w Hiszpanii 14 wydań i pół miliona sprzedanych egzemplarzy.
Pod koniec III wieku p.n.e. Rzym znalazł się na kraju zupełnego unicestwienia. Był od krok od zniknięcia z map. Owo niebezpieczeństwo groziło mu ze strony wojsk kartagińskich, na których czele stał jeden z największych strategów wszech czasów - Hannibal. Gdyby losy świata potoczyły się zgodnie z życzeniami wrogów Rzymu, miasto nie pojawiłoby się na kartach historii. Nie mówilibyśmy dzisiaj o wielkiej potędze Rzymu. Wspomnianoby o nim w zaledwie kilku krótkich zdaniach, jako o kwitnącym mieście, które ostatecznie zostało zamknięte wewnątrz własnych murów. Taki los wydawał się mu pisany, do czasu aż za sprawą bogini Fortuny - bądź czystego przypadku - pośród mieszkańców miasta znalazł się człowiek, który pokrzyżował plany wrogom. Chłopcu przyszło urodzić się na kilka lat przed największą wojną, jaką miał ujrzeć Rzym. Chłopiec szybko zdobył status trybuna, odmieniając na zawsze historię. To właśnie dzięki niemu dokonały się fakty, o których dzisiaj wiemy. Ten chłopiec otrzymał imię po swoim ojcu, Publiuszu Korneliuszu Scypionie, pełniącym obowiązki konsula Rzymu. Dokonania syna konsula okazały się tak wybitne, że mieszkańcy miasta nadali mu przydomek Africanus - od jednego z licznych terenów, na którym udało mu się zwyciężyć.
"Bellum ita suscipiatur, ut aliud nihil nisi pax quaesita videatur." **
Pewnie każdy z nas słyszał o wojnach punickich, ja również. Wszyscy uczyliśmy się o nich na historii, lecz nie z taką intensywnością, jaka jest ukazana w tej książce. Wiemy, że ktoś z kimś walczył i w końcu Rzym zdobył Kartaginę. Ale dlaczego tak się stało? Ile musieli przejść mniejszych bitew, by dojść do tego stanu, który znamy? Ta książka wszystko dokładnie nam wyjaśnia. Zdecydowanie jest to o wiele lepsza forma zdobycia wiedzy niż słuchanie na lekcji, więc dajcie szansę tej powieści i wciągnijcie się w wir wydarzeń, które pochłonęły cały Rzym.
Wszyscy głoszą, iż jest to książka o zasługach Africanusa, lecz nie jest to wcale dominujący wątek. Mamy możliwość wdarcia się do umysłu wielu ludzi, m.in. Hannibala, Tytusa (żołnierza), ojca Africanusa i konsulów, którzy sprawowali władzę podczas walki z Kartagińczykami. Bardzo spodobało mi się to, że nie wszystko jest przedstawione z punktu widzenia Africanusa, lecz mamy wgląd do umysłu wielu innych osób. Przede wszystkim urzekło mnie to, iż mogłam dokładnie śledzić każdy ruch Hannibala, który, trzeba przyznać, był naprawdę bardzo wybitnym strategiem. Świadczyła o tym przede wszystkim jego dalekowzroczność i wysoko rozwinięty wgląd w psychikę ludzi.
Autor wcale nie kieruje do nas suchych faktów, lecz pokazuję swoją klasę w przedstawieniu codziennego życia naszych bohaterów. Możemy zaobserwować, jak bardzo różnił się ich świat po wojnie, od tej zwykłej sielanki. Bardzo przypadł mi do gustu wątek zwykłego Rzymianina, który stał się bogaczem, po czym zbankrutował i zaciągnął się do wojska. Lecz zanim to nastąpiło autor przedstawił nam to, czego najbardziej się obawiamy - stania się człowiekiem bez krewnych, na którego nikt nie czeka, który nie ma gdzie się podziać, więc musi żebrać na ulicach, by nie umrzeć z głodu. Podobało mi się również to, że autor nie przesadzał z wątkami romantycznymi. Właściwie to tylko jeden rozdział do takich należy, mianowicie ten, gdy Africanus znajduje swoją wybrankę serca. Urzekła mnie subtelność przedstawionej sceny oraz szybkość rozwiniętego uczucia pomiędzy tak młodymi ludźmi. Cieszę się, że autor nie rozczulał się nad miłością młodych - to jest wojna, nie ma czasu na miłość!
"- I dziękuję, że udajesz to zainteresowanie dla mnie. Myślałam, że w końcu nie wyświadczysz mi przysługi, o którą Cię prosiłam.
- Nie robię tego. Nie udaję."
Zaskoczyło mnie to, że książka aż tak mi się spodobała. Przeważnie nie jestem fanką książek historycznych, ale ta pozycja naprawdę trafiła w mój gust. Na pewno jest to zasługa pana Posteguillo, który posługuje się lekkim piórem i ma dar wprowadzania nas w stworzony przez siebie świat. Dzięki jego piśmie, książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Zostało tu wprowadzonych naprawdę wielu bohaterów, z czym wielu pisarzy nie dałoby sobie rady poradzić, a jednak pan Santiago podołał temu zadaniu. Należycie nakreślił cechy charakteru najważniejszych postaci, pozostawiając resztę mniej ważnych osób, jako "puste kartki", które możemy odbierać jak tylko nam się podoba. Przyznam, że na początku miałam wielką trudność z opanowaniem tych wszystkich imion i chciało mi się śmiać ze względu na to, że wszystkie te nazwiska rymowały się do siebie. Autor podaje nam również umiarkowaną dawkę humoru, w momentach, w których nawet nie myślimy, że się pojawią, co dodatkowo wpływa na ich zabawność. Podsumowując, twórca naprawdę bardzo dobrze poradził sobie ze światem starożytnego Rzymu, w którym szaleje wojna. Umiarkowana ilość romantyzmu i komizmu, a na pierwszym planie dwie wrogie armie. Jestem jak najbardziej usatysfakcjonowana.
Muszę przyznać, że zawiodłam się na zakończeniu.. Pod koniec książki wynika tyle konfliktów, drobnych bitew, że akcja niesamowicie przyspiesza i czyta się książkę z zapartym tchem, a tu.. Przewracasz kartkę i okazuję się, że ni stąd, ni zowąd wypada nam koniec książki. Chociaż właściwie można opowiedzieć, że końca nie ma. Historia nagle się urywa i czekasz na kolejny rozdział, który dostaniesz dopiero w następnej części. Czułam się tak, jakby został wyrwany jakiś znaczący fragment, świadczący o zakończeniu tej serii, ale jednak się go nie doczekałam. Przyznam, że nie tego się spodziewałam.
"Patiendo multa, venient quae nequeas pati." ***
Muszę również szepnąć o całym polskim wydaniu. Książka zaopatrzona jest w: słownik, który znacznie ułatwia nam zrozumienie niektórych terminów rzymskich. Mapy, dzięki którym możemy wzrokowo pojąć strategię przeciwników i wyobrazić sobie dokładnie warunki, w jakich musieli walczyć. Te mapki naprawdę znacznie ułatwiają sprawę i bardzo nam pomagają. Jest tu również lista konsulów rzymskich, całe drzewo genealogiczne rodu Scypionów i dowództwa, pod którymi znajdowało się kartagińskie wojsko. Na początku znajdziemy również małe wprowadzenie, które pomoże nam wyobrazić sobie sytuacje, w jakiej znajdują się nasi bohaterowie oraz spis osób przewijających się przez tę powieść. Podsumowując, wydawnictwo naprawdę odwaliło kawał dobrej roboty, gdyż jeszcze nie spotkałam się z książką, przy której takie rzeczy byłyby wyjaśnione w tak dociekliwy i klarowny sposób. Naprawdę wielkie brawa!
Mimo tego zakończenia, które znacznie zaważyło na mojej ocenie, książka jest naprawdę godną uwagi pozycją, z którą każdy z nas powinien się zapoznać, by dowiedzieć się więcej na temat historii innego państwa. Jest to przyjemna i niezobowiązująca lektura na leniwe popołudnia. Książka naprawdę mocno mnie wciągnęła i nie chciała wypuścić, co naprawdę bardzo mnie zdziwiło, gdyż nie udało się to jeszcze żadnej innej książce historycznej. Panu Posteguillo należą się wielkie wyrazy szacunku za tę powieść, która potrafiła wciągnąć, mimo historycznej treści. Naprawdę nie jest łatwo napisać powieść historyczną, która zainteresowałaby tak liczne grono odbiorców. Pozycja jest dla mnie bardzo dobra, toteż daję ocenę 7/10 i naprawdę radzę zapoznać się z tą lekturą. Nawet jeśli nie jesteście miłośnikami historii, to ta historia sprawi, że się w niej zakochacie.
"- Pewnego dnia poszedł ze mną zobaczyć się z Emiliuszem Paulusem i zakochali się w sobie.
- Nasz Publiusz i stary senator?
- Nie, ależ nie. Publiusz i córka senatora."
* "Hannibal u wrót!"
** "Wojnę należy tak podejmować, by wszystkim się wydawało, że dążymy do pokoju."
*** "Gdy wiele cierpisz, pojawią się cierpienia, których znieść nie zdołasz."