Nie ma to jak wiedźma, anioł i diabeł...

Recenzja książki Złodziej dusz
Nigdy nie byłam wielbicielką polskiej fantastyki. Częściej czytywałam zagraniczną literaturę tego gatunku, omijając szerokim łukiem autorów polskich. Dlaczego? Sama dokładnie nie wiem, jakoś obca literatura fantasy bardziej do mnie przemawiała. Postanowiłam to jednak zmienić i zaczęłam swoją małą rewolucję od książki Anety Jadowskiej „Złodziej dusz”. To pierwszy tom opowieści o wiedźmie Dorze Wilk, która mieszka w… Toruniu i jest jedną z magicznych istot społeczeństwa w tym mieście. Lekkie podejście do tematu z przezabawnymi tekstami oraz świetnymi postaciami z miejsca przypadły mi do gustu, co oczywiście zaowocowało przekonaniem do polskiej strony gatunku fantasy…

Dora Wilk mieszka w Toruniu i jest policjantką. Bardzo dobrą policjantką. Poza tym jest złośliwą wiedźmą, która przyjaźni się z diabłem Mironem, diabelsko przystojnym czarcim pomiotem. Kiedy w magicznym świecie nadnaturalnych stworzeń Torunia grasuje morderca, Dora zostaje wysłana, aby powstrzymać go przed zabijaniem i wysysaniem mocy ofiar. Poluje na niego z Mironem oraz z niewielką pomocą anioła, Joshua’y. Wbrew pozorom nie będzie to łatwa sprawa, musza bowiem zahaczyć o miejscówkę wampirów, skopać tyłki paru wilkołakom oraz przekonać nastolatkę, że życie w piekle to nie tylko sex, drugs and rock’n’roll…

„[…]To jest moja wersja męskiej drzemki po seksie. Kiedy mnie i mojemu brzuchowi jest dobrze, zapadam w śpiączkę.”

Po przeczytaniu „Złodzieja dusz” miałam pretensje do siebie, że tak szybko go przeczytałam. Historia tak mnie wciągnęła, że w zaledwie jeden dzień uporałam się z przeczytaniem całości. Czas płynął tak szybko i nim się obejrzałam, dostrzegłam koniec. Ale od początku. „Złodziej dusz” ma w sobie wiele wątków, które bardzo chętnie wykorzystywane są przez pisarzy fantasy. Można w nim znaleźć wampiry, wilkołaki, wiedźmy, anioły, cyklopy i wiele innych magicznych stworzeń. Coś, co zdążyło się już porządnie przejeść niektórym czytelnikom. Jednak w tej książce jest wiele pozytywnych i ciekawych elementów, które zaskakują i bawią. Z przewagą tego drugiego. Podejście autorki do fabuły z lekką dozą swobody i poczucia humoru sprawiły, że magiczny Toruń wygląda zjawiskowo, co oczywiście owocuje jeszcze większym zaangażowaniem w czytanie. Bohaterowie intrygują i rozśmieszają, nie tyle, co swoim zachowaniem, ale podejściem do życia oraz swoimi rozmowami. Wielu z nich z pewnością zdobędzie sympatię niejednego czytelnika.

„- Czy przejdziemy do sedna, czy nadal będziecie wpatrywać się w moje nogi? Wiem, że są niezłe, ale bez przesady.”

Świetnie wykreowane postacie uzupełniają cały obraz. Zwłaszcza główna bohaterka, wredna jędza, wiedźma znana z ciętego języka. Jej teksty powalają na kolana, sądzę nawet, że można by z nich utworzyć niezłą bazę cytatów. Ale oprócz umiejętności konwersacyjnych, Dora w ciekawy sposób dobiera sobie przyjaciół. Jednym z nich jest Miron, diabeł, nieziemsko przystojny. Wnuczek słynnego Lucyfera, na którego wołają per ‘Luc’. Oraz Joshua, anioł, wnuk Archanioła Gabriela „Gabe’a”. Cała trójka tworzy obraz niepospolitych więzi i zgranej paczki przyjaciół. Świetnie się dogadują, a uszczypliwość Dory nie przeszkadza wymienionym panom. Ich dialogi często doprowadzają do łez, co oczywiście przemawia na duży plus. Napędzają każdą akcję w książce, zapewniając czytelnikowi same interesujące chwile…

„I tak dobrze, że nie było z nami Joshui… Ona jedna, a ich dwóch, Ikea nie przewidziała tego scenariusza, projektując meble.”

Pani Aneta świetnie poradziła sobie z tworzeniem całej historii, co nie jest łatwe w dzisiejszych czasach, gdzie fantastyka miała już wiele odmian i aby zaciekawić czytelnika, pisarz musi natrudzić się przy tworzeniu pomysłu. Oraz jego realizacji. Autorka „Złodzieja dusz” osadziła akcję w polskim mieście i polskich realiach i wyszło jej to świetnie. Magiczne stwory w Toruniu? W Trójmieście? Owszem, w tej książce można uświadczyć ich aż nadto. I wcale nie jest to coś zwyczajnego. Świetna fabuła, z mnóstwem fantastycznych wątków i ciekawych zwrotów akcji zapewnia sporo wrażeń. To wszystko w połączeniu z rewelacyjnym poczuciem humoru i lekkim stylem pani Jadowskiej dało efekt jednej z wielu bardzo dobrych pozycji gatunku fantasy. I co z tego, że to polska fantastyka, książka ta udowadnia, że w Polsce mamy wielu zdolnych pisarzy. Ja z pewnością zwrócę uwagę na polskich autorów, nie tylko fantasy, ale również innych gatunków literackich. Ale jeśli chodzi o „Złodzieja dusz” – na pewno wrócę do tej książki wielokrotnie. Już zacieram ręce na kolejne tomy, które mam nadzieję, będą równie ciekawe i „śmieszne” jak otwierający ta serię tom o Dorze Wilk…

Źródło: http://recenzje-jadzka.blogspot.com/
0 0
Dodał:
Dodano: 27 VI 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 223
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Jadźka
Wiek: 31 lat
Z nami od: 08 III 2012

Recenzowana książka

Złodziej dusz



“Break on through (To the other side)”. Nie ma czasu na pierdoły. Oto Dora Wilk – policjantka i wiedźma w jednym. Do obu stron osobowości podchodzi śmiertelnie poważnie, przez co ma ręce pełne roboty i podwójną porcję kłopotów. W Toruniu w dziwnych okolicznościach ginie staruszka. W alternatywnych miastach giną magiczni i to Dorę wybrano, by rozwikłała zagadkę. Razem z ekipą do zadań specjalnych...

Ocena czytelników: 4.76 (głosów: 30)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5