„Dziewiątego maga” pierwszy raz czytałam parę lat temu i pamiętam, że pochłonęłam tę książkę w jeden wieczór. Potem ubolewałam nad tym, że szanse na drugi tom są dość nikłe i co jakiś czas szukałam w internecie jakichś informacji na ten temat. Kiedy zobaczyłam, że wydawnictwo Nasza Księgarnia ma zamiar wznowić pierwszą część i wydać kolejne bardzo się ucieszyłam. Chętnie odświeżyłam sobie losy bohaterów przed wydaniem kolejnych części.
Ariel jest zwykłą panią weterynarz, wiedzie zwyczajne życie, wychowuje córkę. Do czasu, kiedy zostaje zwabiona do świata równoległego, gdzie ma wykorzystać swoje umiejętności, aby ratować tamtejsze smoki. Cóż, porzucenie własnego życia i świata to nie jest łatwa decyzja, jednak Ariel postanawia podjąć się tego zadania. Przy okazji okazuje się, że nasza pani weterynarz nie jest znowu taka zwyczajna…
Kiedy czytałam tę książkę po raz pierwszy, wciągnęła mnie tak, że nawet nie zauważyłam, kiedy dobrnęłam do końca. Problem z czytaniem książki po raz kolejny jest taki, że już wiemy co się wydarzy, a przez to zwracamy większą uwagę na szczegóły. I niedociągnięcia. Chociaż przyznam, miłym zaskoczeniem był fakt, że Nasza Księgarnia skończyła książkę trochę dalej niż zakończyła się w poprzednim wydaniu. I to się bardzo chwali, ponieważ wtedy miało się wrażenie, że lektura nam się urywa w trakcie akcji.
Po latach moja ocena „Dziewiątego maga” nadal będzie pozytywna, to całkiem lekka i przyjemna lektura. Jednak jeśli ktoś będzie oczekiwał fantastyki z wyższej półki może się rozczarować. Ja mam po prostu sentyment do wszystkiego, co jest o magii i smokach i już samo to będzie dla mnie zaletą. A akurat smoki są najmocniejszą stroną tej historii. Silne, mądre, odważne i dowcipne, czyli dokładnie takie jak wszyscy lubimy.
Gorzej, jeśli przyjrzeć się głównej bohaterce. Ja bardzo nie lubię kryształowych bohaterów, a Ariel niestety taka właśnie jest. Wszystko jej się udaje, w nowym świecie adaptuje się raz dwa, z wszystkich problemów wychodzi obronną ręką i oczywiście okazuje się, że dysponuje większą mocą, niż wszyscy tej krainie. Jakże nieprzewidywalne. Chociaż na przewidywalność jeszcze jestem w stanie przymknąć oko. Ale na zachowanie głównej bohaterki już nie koniecznie. Bo jak trzydziestoletnia kobieta może zachowywać się jak głupiutka nastolatka? Nie obrażając nastolatek. Do tego jej romans z Marcusem, który przez większość czasu albo przeszkadza, albo drażni, albo jedno i drugie. Po raz kolejny mamy dorosłych ludzi zachowujących się jak nieopierzeni gimnazjaliści. A już super śmieszny żart, który postanowiła zrobić przy końcu Ariel Marcusowi sprawił, że miałam ochotę walić głową w ścianę. No ja błagam o litość, jaki dorosły człowiek wpadłby na tak durny pomysł.
Mam wrażenie, że z całkiem fajnego pomysłu autorka zrobiła romansidło z magią i smokami w tle. A ja bym jednak prosiła więcej akcji i mniej użalania się nad niesprawiedliwością tego świata, który nie pozwala się rozwinąć tak wspaniałemu uczuciu. Ja sobie zdaję sprawę, że teraz ciężko uświadczyć fantasty bez romansu. W ogóle czegokolwiek bez romansu. Ale jednak niektórzy potrafią pisać tak, że problemy sercowe głównych bohaterów nie wyłażą nam ciągle na pierwszy plan. Bo może ja akurat wolałabym się dowiedzieć czegoś więcej o tym, jak ten równoległy świat wygląda, i przede wszystkim, co doprowadziło do tego, że tak wygląda. A tu historia i opis krainy trochę niedomaga. Warto by było skupić się w kolejnych częściach właśnie na tym. Dlatego nie lubię oceniać serii po pierwszym tomie, bo w kolejnych autor lubi się rozkręcić. I mam nadzieję, że z tą serią też tak będzie. Jeśli tom drugi przyniesie mi więcej akcji, to ocena naprawdę poleci w górę. Inaczej, bo jednak braku akcji tej książce odmówić nie można. Tutaj odnosi się wrażenie, że akcja jest przerywnikiem w tym, co dzieje się między bohaterami. A ja jednak wolałabym żeby było odwrotnie.
Nie zmienia to faktu, że książka ma potencjał i wciąga niesamowicie. Mimo wszystkich niedociągnięć, naprawdę dobrze mi się ją czytało i całkiem przyjemnie spędziłam czas. Do ideału jej daleko, ale dla niewymagającego czytelnika będzie świetna. Nawet dla takiego, który zęby zjadł na fantastyce, o ile nastawi się właśnie na lekką lekturę. No i zdecydowanie jest to lektura dla pań, panowie bardzo szybko mogą się zniechęcić wątkami romansowymi. No chyba, że jakiś pan takowe lubi, to proszę bardzo
Polecam, jeśli macie ochotę na coś lekkiego, nie wymagającego zbytniego wysiłku umysłowego, albo po prostu dla odstresowania po ciężkim dniu. Nieskomplikowana fabuła, dużo dialogów wartka akcja będą świetnym sposobem na spędzenie popołudnia.
Więcej recenzji na blogu
http://magiczna-czytelnia-viconii.blogspot.com/