Wolfgang Hohlbein był dla mnie zagadką. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z jego twórczością, jego książki wydawały mi się… ciężkie. Jednak kiedy zapoznałam się z zapowiedzią jego kolejnej książki, która miała niebawem się ukazać w naszym kraju, postanowiłam dać szansę niemieckiemu pisarzowi. Opis wydawał się więcej niż ciekawy, dlatego nawet większa objętość nie zdołały mnie zrazić. Sięgnęłam po nią i po przeczytaniu mam mieszane uczucia. Niemniej można zaliczyć lekturę do udanych.
Wieża to ostatni bastion umierającego świata. Nikt nie wie, jak powstała ani co czeka jej mieszkańców. Jest wszechwiedząca i potężna, nawet jej księżniczka, Arion, nie zna tajemnic wieży. Przed koronacją księżniczki Infinity pojawia się zagrożenie. Craiden, przywódca ludu żyjącego w cieniu wieży, chce obalić panowanie Arion. W tajemniczy sposób w jego ręce wpada bardzo niebezpieczna broń, która może pozbawić życia wszystkie istnienia. Co stanie się z wieżą? Czy zostanie zniszczona, a wraz z nią zginie wszelka ludność?
Książka jest bardzo charakterystyczna. Wyróżnia ją przede wszystkim bardzo ciekawy pomysł i jeszcze lepsza jego realizacja. Autor skrupulatnie wyjaśnia każdą sprawę, wplatając w nie nieco tajemnicy, która przyciąga z każdą czytaną stroną. Opisy dominują w powieści, jednakże bez nich ta książka stała by się kompletnie niezrozumiała, więc jest to zdecydowany jej plus. Co więcej w opisach pojawiają się humorystyczne dialogi, śmieszne akcje oraz wpadki bohaterów. Nie jest ich co prawda wiele, jednak stanowią one duże urozmaicenie fabuły, która dzięki nim jest jeszcze lepsza.
Słysząc mowy o tej książce jako powieść gatunku fantastyki naukowej można nabawić się wątpliwości. To jednak nie jest tak bardzo odczuwalne, chociaż opisy urządzeń oraz sposób prowadzenia narracji przez autora wzbudza niemała trudność i łatwo się w tym wszystkim pogubić. Mimo to akcja, wciąż napędzana przez działania i losy bohaterów, pozytywnie nakręca i w pewnym momencie zaczyna niesamowicie wciągać. Kto z resztą odłożyłby książkę, nie wiedząc, jak potoczą się niewiadome losy postaci?
Chociaż fabuła ma wiele pozytywnych stron, negatywne również się pojawiają. Przede wszystkim, jak już wspomniałam, chodzi tutaj o specyfikę pióra pisarza, który przedstawia czytelnikowi obraz pisany gwarą, charakterystyczną dla panujących warunków i czasów powieści. Skomplikowane urządzenia, miejsca oraz ludzie mieszkający w cieniu Wieży – o tym wszystkim czasem trudno było czytać, coś było nie do końca zrozumiałe bądź też nie do końca skutecznie opisane. To się tyczy głównie początku, kiedy czytelnik dopiero co poznaje panujące realia i zasady. Z czasem widać już bardziej zrozumiałe i logiczne wątki, co prowadzi do większego zainteresowania.
Do tej pory miło wspominam książkę pana Wolfganga. Mimo paru niedociągnięć i specyficznych błędów (bądź po prostu typowej specyficznej niemieckiej literatury, która nie każdemu przypada do gustu) widać wyraźnie, że „Nieśmiertelność. Wieża” to literatura wysokiego poziomu w gatunku fantasy. Autor zaserwował bowiem kawał dobrej historii, która w dużym stopniu intryguje, a co najważniejsze wciąż pozostawia czytelnika w stanie nieświadomości, co wydarzy się dalej. Mnóstwo tajemnic przewija się przez całą fabułę, dlatego jest tak bardzo wciągająca. Poza tym lektura tej powieści daje pole do popisu naszej wyobraźni i domysłów, co tylko wzbogaca i urozmaica czas, jaki przeznaczamy na czytanie. Dlatego polecam, głównie miłośnikom fantasy/ science-fiction, ale również osobom, które parają się sporą dawką akcji i mnóstwem intrygujących tajemnic. Z tą książką można trochę się pomęczyć, jednak ostatecznie nie zwraca się uwagi na czas, jaki upływa podczas czytania. A czas ten płynie nieubłagalnie szybko.
Źródło:
http://recenzje-jadzka.blogspot.com/