Nie mogłam sobie chyba wybrać lepszego czasu na lekturę „Drogi do Różan” Bogny Ziembickiej. Wystarczy spojrzeć na przepiękną okładkę by nabrać ochoty na tę książkę. A cóż to dopiero za rozkosz dla zmysłów, gdy historię starego dworu w Różanach czyta się siedząc wygodnie na leżaczku w cieniu kwitnącej jabłoni.
Książka skrywa w sobie przepiękną opowieść o rodzinie i sile przyjaźni. Zosia mieszka w niezwykłym, malowniczym miejscu. Dwór w Różanach od pokoleń należał do jej rodziny. Teraz dziewczyna wraz z ojcem i starą nianią Zuzanną, prowadzi tam pensjonat. Pasją Zosi jest ogród. Hoduje kwiaty i uprawia warzywa, które potem sprzedaje delikatesom ze zdrową żywnością. Róże z jej rosarium znane są w całej okolicy. Mimo wszystko Boruckim ciągle brakuje pieniędzy na utrzymanie dużego i wymagającego remontu dworu. Rodzina popada w coraz większe długi, aż w końcu pewnego dnia zjawia się wierzyciel. Życie mieszkańców Różan diametralnie się zmienia, ale to dopiero początek historii.
Książka przyciągnęła moją uwagę niezwykłą okładką. W tym przypadku to zdjęcie w stu procentach oddaje klimat powieści. Chyba każda dziewczyna z duszą niepoprawnej romantyczki marzy o takim miejscu. Zosia jest właśnie taką osobą. Bezkarnie chodzi z głową w chmurach. Na szczęście ma przyjaciół, którym od czasu do czasu udaje się ściągnąć ją na ziemię. Czasem to marzycielstwo zakrawa troszkę o naiwność, która ciut nie pasuje do trzydziestoletniej kobiety. Historia Zosi przeplatana jest wspomnieniami dzieciństwa i młodości niani Zuzanny, które sięgają czasów sprzed drugiej wojny światowej. Nadają one powieści szczególny wymiar i pozwalają spojrzeć na niektóre wątki z innej perspektywy. Postać Zuzanny skrzętnie skrywającej swoje tajemnice i niosącej ciężki bagaż życiowego doświadczenia szczególnie wzbudziła moją sympatię. Z mądrości tej kobiety można by czerpać garściami.
Autorka w przepiękny, subtelny sposób opisuje przyrodę. Dyskretnie przybliża czytelnikowi wiedzę z zakresu botaniki, ale nie tylko. W książce znaleźć można kilka ciekawych przepisów, na przykład na kwiaty akacji w cieście naleśnikowym, rybę w piwnej panierce, czy też tort z całych jabłek i żurawiny. Bardzo podobał mi się też pomysł opatrzenia książki w ilustracje ukochanych kwiatów Zosi.
„Droga do Różan” to także książka o potrzebie kochania i bycia kochanym, o stratach jakie niesie ze sobą życie i nadziejach pokładanych w przyszłości. Idealna powieść na tę porę roku. Gorąco polecam.
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/2012/05/droga-do-rozan-b...