Sagę rodzeństwa Dollangengerów czytałam już wiele lat temu jednak w pamięci utkwiła mi jedynie niesamowita pierwsza część „Kwiaty na poddaszu”
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/2012/02/kwiaty-na-poddas... Trudno zapomnieć historię czwórki dzieci uwięzionych na poddaszu starego domu przez matkę i babcię i skazanych przez nie na powolną śmierć. Dzieci wprawdzie uciekły ze swojego więzienia, jednak mentalnie pozostały w nim na zawsze. „Płatki na wietrze” to kontynuacja ich losów. Książka utrzymana jest w troszkę innym stylu. To już nie jest thriller, a doskonale napisana powieść psychologiczna. Napięcie i groza, które pamiętamy z pierwszej części ustąpiły miejsca smutkowi i wręcz trudnej do opisania słowami bezradności. Czytając miałam wrażenie, że każde działanie, każdy wybór prowadzi bohaterów niechybnie do zguby.
Mimo, iż po brawurowej ucieczce z Foxworth Hall, Cathy, Chris i Carrie znaleźli bezpieczne schronienie w domu doktora Paula Sheffielda, to każdy z nich na swój sposób ciągle tkwi na poddaszu. Najwięcej wiemy o Cathy, gdyż to ona jest narratorką i z jej perspektywy poznajemy losy rodzeństwa. Z małej, łagodnej i ufnej dziewczynki wyrosła piękna kobieta opętana żądzą zemsty, którą z premedytacją planuje przez blisko piętnaście lat. Za każde niepowodzenie wini matkę i babcię. Również jej związki z mężczyznami trudno zaliczyć do udanych. Miota się pomiędzy romansem z mężczyzną, który mógłby być jej ojcem a związkiem z chłopakiem nie do końca zrównoważonym psychicznie. Cathy ciężko pracuje żeby zrealizować swoje dziecięce marzenia i zostać primabaleriną. Jednak nie robi tego dla siebie. Za wszelką cenę chce udowodnić matce jak wspaniałą i utalentowaną osobę próbowała unicestwić.
Z odosobnieniem i zamknięciem najlepiej poradził sobie najstarszy z rodzeństwa Chris. Niezwykle ambitny i zdolny, jako jeden jedyny osiągnął sukces. Został lekarzem tak jaj sobie wymarzył w dzieciństwie. Jednak uczucie, jakim darzył swoją siostrę, kiedy jeszcze byli zamknięci na poddaszu uniemożliwiło mu nawiązanie zdrowych relacji z innymi kobietami.
Lata spędzone w izolacji największe piętno odcisnęły na najmłodszej z rodzeństwa Carrie. Słaba, mała, zagubiona dziewczynka nigdy nie odnalazła się na wolności. Jej dusza na zawsze została na poddaszu razem ze zmarłym bratem bliźniakiem. Babcia skutecznie wmówiła jej, że jest złą osobą i nie zasługuje na miłość.
Muszę przyznać, że powieść „Płatki na wietrze” wywoływała u mnie przeróżne, często skrajne emocje. Autorka stworzyła doskonałe studium psychologiczne postaci skupiając się głównie na tym, jaki wpływ miało na dzieci zamknięcie na poddaszu i utrata zaufania do ukochanej matki. To traumatycznie wydarzenie niezaprzeczalnie odcisnęło bolesne piętno na ich późniejszym życiu.
Powieść gorąco polecam wszystkim fanom „Kwiatów na poddaszu”. Ta szokująca książka na pewno na długo pozostanie w Waszej pamięci i podobnie jak ja z niecierpliwością będziecie czekać na dalsze tomy.
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/2012/05/patki-na-wietrze...