Dramat rodzinny w najlepszym thrillerze psychologicznym ostatnich lat. Musimy porozmawiać o Kevinie to poruszająca powieść psychologiczna o trudnym macierzyństwie. Tytułowy Kevin – 14-letni chłopak z zamożnej amerykańskiej rodziny – bez szczególnego powodu zabił dziewięcioro kolegów ze swojej szkoły i dwoje dorosłych. Jego matka próbuje stawić czoła tej dramatycznej sytuacji i jednocześnie odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego? (merlin.pl)
Właściwie nie wiem dlaczego. Odpowiedzi nie ma w tej książce, choć na początku mogłoby się wydawać, że dziecko było nie w porę, nie do końca chciane, że uczucia matki zbyt obojętne albo raczej ich brak, że uczucia ojca nadmierne, że nie wypośrodkowane nic, że dziecko po prostu już się ‘takie’ urodziło z tak negatywnym podejściem do świata, ludzi, tak nieczułe na krzywdę, a może po prostu wpływ na to miał brak miłości? brak sensu? to że nagle przewróciło rodzicom życie do góry nogami?
Sentencja na samym początku książki, chyba zawiera sedno, mimo wszystko … : “Dziecko tym więcej potrzebuje miłości, im mniej na nią zasługuje”.
Ale .. czy na miłość należy sobie zasłużyć? Czy miłość do dziecka nie powinna być bezwarunkowa? a może jednak nie? Bo dlaczego nagle 14 letni chłopak strzela do rówieśników? dlaczego mówi już potem z więzienia, że “Oczywiście że wiedziałem co robię. I zrobiłbym to jeszcze raz!” i dlaczego dumą napawa go, gdy pozostali chłopcy w więzieniu go wielbią : “okazują mi cześć i cholernie wielkie uwielbienie mamusiu. Nie ma tu chłopaka, który nie chciałby zabić kilkudziesięciu swoich rówieśników. Każdego co rano nachodzą takie myśli, ale tylko ja miałem jaja, by zrobić to w prawdziwym życiu”.
Czy nie jest tak, że boimy się czasem pokazać światu siedzącego w nas potwora? siedzące w nas zło? Bo nie wierzę że jesteśmy z gruntu dobrymi ludźmi. Nie każdy tylko czuje potrzebę wywalenia tego z siebie, bo być może nawet nie zdaje sobie sprawy że posiada to w sobie. Zresztą nie wiem, ale myślę że każdego czasem nachodzi myśl, pod wpływem gniewu, niemocy, szaleństwa, złości, aby zrobić coś złego, popełnić zbrodnię. Tyle że mało kto się do tego przyznaje. Boimy się, wstydzimy się swoich emocji.
Pamiętacie piosenkę Pearl Jam “Jeremy”? ja bardzo dobrze pamiętam. Pamiętam twarz chłopca z klipu, na której malowało się szczęście po oddaniu strzałów w klasie. Duma i siła. A potem strzela do siebie. Dlaczego? bo nie będzie mógł żyć z piętnem mordercy? bo tak chce?
Dlaczego Kevin zatem się nie zabił? poprzestał na dumie? nie miał wyrzutów sumienia? chciał by rodzice zrozumieli, poznali go bardziej, dotarli do niego? Podświadomie zrozumieli i wybaczyli?
Czy faktycznie można nie czuć nic więcej prócz nienawiści? Czy może niemoc w odczuwaniu miłości do dziecka to choroba? czy też bywa i tak? Przecież Kevin mówi do matki odwiedzającej go w więzieniu “Nienawidzę Cię” a ona odpowiada mu “Ja nienawidzę Cię równie często”. Jak to rozgryźć? Szokuje, prawda? a może nie ?
Czy warto też podjąć walkę o miłość? przebaczenie? czy w ogóle SIĘ DA?
Trudna, cholernie emocjonująca, porażająca, stawiająca wiele pytań na które każdy może sobie inaczej odpowiedzieć, książka. BARDZO mocna. BARDZO.