„Zachcianek” to kontynuacja kultowej już „Poczekajki”, dzięki której Pani Katarzyna Michalak zyskała rzesze fanek. Nie ukrywam, że sama do nich należę, choć moja przygoda z książkami tej Autorki zaczęła się od powieści „Sklepik z Niespodzianką. Bogusia”. Obecnie nadrabiam zaległości i zapoznaję się z jej wcześniejszą twórczością. Nie muszę Wam mówić, że warto. „Zachcianek” był dla mnie zupełnym zaskoczeniem, ale czytając recenzje innych czytelniczek zauważyłam, że w swoim zadziwieniu nie jestem odosobniona. Pani Kasia jest osobą, która nie jednym nas jeszcze zaskoczy, o czym możecie się same przekonać zaglądając na jej stronę internetową.
W „Zachcianku” znów spotkamy się z Patrycją, młodą panią weterynarz, która na ostatnich stronach „Poczekajki” odnalazła wreszcie swojego ukochanego. Sądziłam, że fabułę tej powieści będzie się stanowić wspólne, szczęśliwe życie Patrycji i Gabriela. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że wymarzony Czarny Książe nie chce zrezygnować z wolności, ani myśli o ślubie i dzieciach, a sama Patrycja coraz bardziej zaczyna go drażnić. Co gorsza, w ich wspólnym domu znów pojawia się Janka, która zrobi wszystko aby pozbyć się rywalki. Konfrontację z tą chorą osobą Patrycja o mały włos nie przypłaciła życiem. I tu na scenie pojawia się Łukasz, którego pamiętamy z pierwszej części. Niby ten sam, a jednak całkowicie odmieniony. Znany nam Krąg Wiedźm również sporo namiesza i to nie tylko z życiu Patrycji. Kto tak naprawdę jest kim? Kto jest prawdziwym przyjacielem, a kto tylko udaje? I jakich jeszcze szalonych przedsięwzięć podejmie się Patrycja aby spełnić swoje marzenie? Odpowiedzi na te pytania (i na te, które nawet nie przychodzą Wam do głowy) znajdziecie na kartach „Zachcianka”.
Książkę czytałam z ogromną przyjemnością. Jak już zaczęłam to nie mogłam się oderwać. Powieść zapewniła mi miły relaks i oderwanie od codzienności. „Zachcianek” podobnie jak „Poczekajka” napisany jest lekkim językiem okraszonym sporą dawką humoru. Niektóre powiedzonka i dialogi wywoływały u mnie salwy śmiechu. Książka przypomniała mi też coś o czym ostatnio trochę zapomniałam. Warto marzyć. I to precyzyjnie. Dokładnie wyśnić sobie każdy szczegół, a potem … wziąć się solidnie do pracy i nie poddawać się dopóty dopóki cel nie zostanie osiągnięty. Jeśli brak Wam wiary w siebie, koniecznie sięgnijcie po książki Kasi Michalak, czarodziejki i zaklinaczki naszych kobiecych dusz
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/2012/06/zachcianek-katar...