Gdybym mogła, czytałabym tę książkę nie robiąc żadnych przerw. I tak mam wrażenie, że godziny, które spędziłam z „Kobietami z domu Soni” Sabiny Czupryńskiej oderwały mnie od rzeczywistości i dały inne spojrzenie na życie. Może to nawet lepiej, że obowiązki zmuszały mnie do przerywania lektury, bo dzięki temu mogłam nabrać dystansu do tego co czytam. Opis z tyłu okładki i sama okładka nijak się mają do treści. Sugerują, że będzie to ciepła, pełna miłości saga rodzinna, a tymczasem dane mi było przeczytać do głębi poruszającą historię kobiet związanych więzami krwi i przeszłością, która wywarła wpływ na życie każdej z nich. Połączonych nie miłością, a nienawiścią, która jak jad powoli wypełniała ich serca.
Kobiety z domu Soni: prababcia Antonia, babcia Julia, ciocia Basia i matka Jagoda. Każda z nich inna, a jednocześnie wszystkie tak bardzo do siebie podobne. Zatrute jadem sączonym przez Julię – toksyczną córkę, matkę, żonę i babcię. Nie wiemy niestety co wpłynęło na charakter tej despotycznej kobiety i uczyniło z niej tak okrutną osobę. Wiemy natomiast jak ona wpłynęła na losy swoich bliskich i zdeterminowała ich przyszłość.
Antonia to jedyna osoba, która pozostała ciepła, dobra i kochająca. Swoim wnukom zastępowała matkę, przelewając na nie całą miłość, której pozbawiła ich jej córka.
Basia – piękna, młodziutka dziewczyna, z głową pełną marzeń. Na pewnym etapie życia została zmuszona do podjęcia decyzji, która złamała ją psychicznie i zaważyła na całym dorosłym, życiu. Do końca pozostała całkowicie podporządkowana matce.
Jagoda – młodsza córka Julii, zawsze pomijana, nigdy nie wyróżniana, młodsza, czyli gorsza, głupsza, brzydsza i na nic nie zasługująca. Od dziecka miała jasno sprecyzowany plan domu, który kiedyś sama stworzy. Szybko odeszła od despotycznej matki, ale nigdy nie uwolniła się od zła, które ta w niej zaszczepiła. Nie potrafiła kochać.
Na takim właśnie gruncie wyrosła Sonia, córka Jagody. Upragniona i wyczekana, a jednocześnie wychowywana bez miłości. Jest niepewna siebie, zalękniona, nie umie kochać ani być kochaną. Macki babci Julii zacisnęły się na szyi najmłodszej ofiary.
„Kobiety z domu Soni” to niezwykle dojrzała i perfekcyjnie napisana powieść. Autorka dopracowała każde słowo, każdy detal i każdą postać. Z pewnością nie jest to odprężająca i lekka lektura. Książka skłania do głębokiej refleksji nad rolą rodziny, a także nad tym jak traktujemy najbliższe nam osoby. Uczy pokory wobec własnych, choćby i złych doświadczeń i konieczności szanowania uczuć innych. Mimo iż książka porusza trudne tematy, czyta się ją lekko, gdyż napisana jest pięknym językiem, który świetnie oddaje emocje bohaterów. Powieść wywarła na mnie ogromne wrażenie. Wstrząsnęła, zasmuciła, zmusiła do przemyśleń aby na koniec dać nadzieję. Po prostu musicie ją przeczytać.
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/2012/06/kobiety-z-domu-s...