Muszę przyznać, że z pewną obawą sięgałam po „Miłość na wrzosowisku” Anny Łajkowskiej będącej kontynuacją „Pensjonatu na wrzosowisku”
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/2012/05/pensjonat-na-wrz... Pierwsza część mnie zachwyciła. Bałam się, że druga będzie rozczarowaniem. Na szczęście tak się nie stało i z czystym sumieniem mogę już panią Annę Łajkowską zaliczyć do moich ulubionych pisarek i z niecierpliwością oczekiwać jej kolejnych powieści.
Basi udało się zrealizować swoje marzenie. Kupuje wraz z mężem dom w Haworth i urządza tam kawiarnię. Przygotowania do otwarcia, remont, a potem rozbudowa domu i prowadzenie własnego biznesu pochłaniają ją całkowicie. Kawiarnia staje się jej życiem niestety kosztem rodziny. Basia doskonale zdaje sobie sprawę, że coś jej umyka, ale nie ma zamiaru rezygnować. Początkowo jest jej bardzo ciężko pogodzić dom i pracę tym bardziej, że jedno i drugie znajduje się w tym samym miejscu. Z czasem radzi sobie coraz lepiej. Ma więcej czasu dla siebie i rodziny, zaprzyjaźnia się z sąsiadami. I tu Autorka zgrabnie wplotła w fabułę przepiękną i smutną historię miłości pana Smitha i Misi. Opowieść przewija się przez karty książki wyciskając łzy aby ostatecznie dać inne, coraz rzadziej spotykane spojrzenie na pojęcie miłości i wierności. Sama Basia bardzo się zmieniła. Nie jest już tą samą zagubioną i zalęknioną osobą. Prowadzenie własnego biznesu postawiło ją na nogi. I kiedy wydaje się, że wszystko jest już zorganizowane i że znalazła w końcu swoje miejsce, pojawia się nowe uczucie, któremu oddaje się bez reszty. Jakich wyborów dokona Basia? Czym jeszcze życie ją zaskoczy?
„Miłość na wrzosowisku” jest już troszeczkę inna niż pierwsza część. Różnica stanowi jednak niewielki, ledwo wyczuwalny niuans. Tkwi on chyba w samej głównej bohaterce, która nie jest już tą samą osobą, którą pamiętamy z „Pensjonatu na wrzosowisku”. Mimo wszystko nadal budzi ogromną sympatię, a powieść nie traci na autentyczności. Początkowo było mi żal, że Autorka pewne sprawy pozostawiła niewyjaśnione. Później zrozumiałam, że dzięki temu książka stała się jeszcze bardziej prawdziwa. W końcu w życiu też nie zawsze otrzymujemy odpowiedzi na wszystkie pytania. Troszkę brakowało mi Charoll, która pojawiała się naprawdę rzadko. Myślałam, że kobiety bardziej się ze sobą zżyją. Książka jest napisana lekkim językiem, dzięki czemu pochłania się ją błyskawicznie. Porusza wiele bardzo życiowych tematów, jak chociażby wychowywanie dzieci czy problemy małżeńskie. Dzięki temu każda kobieta, niezależnie od wieku znajdzie w niej coś dla siebie. Ja już tęsknię za rodziną Nowickich, za ich sąsiadami, za kawiarnią no i oczywiście za rozległymi wrzosowiskami, które tak kusząco wyglądają na przepięknej okładce.
Gorąco polecam
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/2012/05/miosc-na-wrzosow...