Na powieść Jose Saramago trafiłam przypadkiem przeszukując półki w bibliotece. Gdyby nie fakt, że jakiś czas temu słyszałam o filmie na jej podstawie prawdopodobnie nie zwróciłabym na nią uwagi. Z ciekawości jednak postanowiłam ją wypożyczyć i poświęcić parę godzin na zapoznanie się z tą historią.
Książka opisuje losy ludzi dotkniętych nagłą i niezrozumiałą epidemią ślepoty. Pierwsi chorzy zostają odizolowani od społeczeństwa i uwięzieni pod strażą uzbrojonych żołnierzy. Wśród grupy znajduje się jedna kobieta, która z miłości do męża pozoruje ślepotę i wraz z nim udaje się na zesłanie z własnej, nieprzymuszonej woli. Jej oczami oglądamy to, co dzieje się wokoło - upadek wartości, walkę o przetrwanie, a nawet zezwierzęcenie Ślepców.
Tematyka książki nie jest ani lekka ani przyjemna. Ukazywanie ludzkiego upadku, egoizmu i okrucieństwa nigdy nie należało do najłatwiejszych zadań pisarskich. Saramago jednak doskonale poradził sobie z tym zadaniem - ba, stworzył opowieść, która wciąga, intryguje i skłania do refleksji. Stawia czytelnika przed pytaniem jak on zachowałby się w takiej sytuacji. Czy poddałby się powszechnej deprawacji, czy starał zachować godność i człowieczeństwo?
Książka Saramago zaskakuje nas już od pierwszych stron. Ciągły tekst, ze śladową ilością akapitów, bez podziału na dialogi i opisy. Struktura przypomina nieco angielskie czy amerykańskie wydawnictwa, w których znane polskiemu czytelnikowi myślniki oznaczające dialog zastąpione są nawiasami. Użyłam słowa "nieco", gdyż Saramago poszedł o krok dalej - kwestie bohaterów rozróżnione są jedynie przecinkami i wielką literą, a od opisów i wtrąceń odcina je kropka. Powoduje to dwojaki efekt - z jednej strony, lekką trudność w przystosowaniu się - czas, kolejność wydarzeń i kwestie bohaterów mieszają się, plączą, niejednokrotnie dezorientując czytelnika. Z drugiej jednak nadaje historii realizmu, upodabniając ją do opowieści zasłyszanej od uczestnika wydarzeń. Pozwala to całkowicie zatracić się w historii, odsuwając na bok fakt, że jest to tylko książka - historia zmyślona.
Warty odnotowania jest również sposób w jaki autor przedstawia nam bohaterów. W powieści nie znajdziemy standardowych opisów wyglądu, wieku i charakteru. Nie poznajemy nawet imion postaci - Saramago ukrywa je pod przydomkami takimi jak "doktor" czy "dziewczyna w ciemnych okularach". Informacje o poszczególnych osobach odkrywane są czytelnikowi niechętnie, rzadko i jakby przez przypadek. Rozrzucone po wypowiedziach bohaterów mniej uważnym czytelnikom mogą po prostu umykać. Z jednej strony można to uznać za minus - trudniej jest identyfikować się z nieznanym bohaterem. Ja wolę na to spojrzeć z drugiej strony - bohater nienazwany i niedookreślony zostawia miejsce na pewną dowolność - każdy może sobie go wyobrazić inaczej, a uwaga czytelnika skupia się na sednie historii.
Czytając odniosłam wrażenie, że bohaterowie są jedynie pretekstem - mało istotnym elementem służącym do osiągnięcia celu - stworzenia studium ludzkiego upadku. Gdyby obedrzeć historię z tła fabularnego, postaci i dialogów prawdopodobnie powstałby suchy, lecz równie wstrząsający raport z badań socjologicznych bądź psychologicznych. Takie eksperymenty w latach 70tych były domeną Amerykanów - analizowali działania i zachowania grup odizolowanych od społeczeństwa i poddawanych oddziaływaniu różnych bodźców - stresu, zimna, braku snu czy głodu. Efekty często były przerażające, a ja nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Saramago tworząc swoją powieść wzorował się właśnie na nich.
W moje ręce wpadło pierwsze wydanie powieści z 1999 roku. Książka wyszła wówczas jako część serii VIP - Vademecum Interesującej Prozy. Moim zdaniem powieść Saramago znalazła się w tym gronie całkowicie zasłużenie. Historia wciąga i porywa - czytelnikowi, który po nią sięgnie zapewni szereg emocji i sprawi, że jeszcze długo będzie o niej rozmyślać. Polecam ją każdemu, kto nie boi się odważnych pytań i braku odpowiedzi. Odradzałabym ją natomiast osobom zbyt przywiązanym do normalnej struktury powieści i zawrotnej akcji.