Anna we krwi

Recenzja książki Anna we krwi
Cas Lowood nie jest zwyczajnym nastolatkiem. Przeprowadza się z miejsca na miejsce, w ślad za wskazówkami o nawiedzonych miejscach. Właśnie takie zajecie odziedziczył po ojcu – zabija złe duchy i trenuje przed dorwaniem ducha, który zabił jego ojca. Wszystko idzie dosyć sprawnie, do czasu, kiedy Cas trafi do Thunder Bay. Ma zabić Annę Korlov, zwaną Anną we krwi. Została zamordowana pół wieku temu i od tego czasu morduje każdego, kto wejdzie do jej domu. Teoretycznie – zlecenie jak każde inne. W praktyce okazuje się, że Anna jest najsilniejszym duchem z jakim Cas miał do czynienia, a zabicie jej będzie bardzo skomplikowanym zadaniem.

Raz na jakiś czas trafia się książką, która jest prawdziwą perełką w swoim gatunku. „Anna we krwi” niewątpliwie jest taką książką. Przyciąga tytułem, okładką i ponad wszystko – opisem. Daje nam nadzieję na pełnokrwistą historię z pogranicza horroru. Zachęcona tym, z radością zabrałam się za lekturę i nawet przez chwilę nie żałowałam, że zdecydowałam się na tę książkę. Przy okazji dodam, że jeśli ktoś liczy na lekką historyjkę dla młodzieży, to jest to zły adres. Mimo, że książka nie spowodowała u mnie problemów ze snem, to jednak niektóre opisy są zdecydowanie przeznaczone dla czytelnika o mocniejszych nerwach. I to była dla mnie największa zaleta tej książki. Trup ściele się gęsto i niezwykle krwawo. I to już od pierwszych stron, więc im dalej w książkę, tym większy dreszczyk emocji nam towarzyszy. Przekonana, że pozostanie tak do końca książki, nie mogłam się od niej oderwać. Przepełniona żądzą zemsty Anna, ofiara brutalnego morderstwa, która pożera każdego, kto się do niej zbliży. Do tego magia, dużo magii, niekoniecznie tej dobrej. No czegóż chcieć więcej.
Niestety, pod koniec książki napięcie nieco opada. Trochę przez to, że Anna nagle zmienia się w pokrzywdzoną przez życie zjawę, a trochę przez wplecenie w fabułę kolejnego paranormal romance. Gdzieś nam przez to znika cała groza, którą zafundowała nam autorka na początku. Na szczęście sytuację ratuje kolejny mrożący krew w żyłach duch, który zjada niewinnych mieszkańców.

Kolejną zaletą jest postać głównego bohatera, który zamiast spędzać czas jak każdy nastolatek, musi wcześniej dorosnąć, aby jeździć po kraju i zabijać duchy. Zdaje się nam pogodzony z losem, jednak to też zmienia się kiedy trafia do Thunder Bay i przekonuje się na własnej skórze, jak to jest mieć przyjaciół.
„Anna we krwi” to książka naprawdę warta polecenia, ja znalazłam w niej wszystko to, co lubię najbardziej: duchy, klątwy, magię, voodoo. I gdyby nie pojawiający się nagle wątek romansu paranormalnego - który powoduje spadek napięcia w fabule, a jednocześnie wzrost ciśnienia czytelnika, któremu już dawno się takie historie przejadły – ta historia naprawdę zasługiwałaby na najwyższą ocenę. Dla mnie, miłośniczki takich historii, była to naprawdę dobra lektura.

Więcej recenzji na blogu http://magiczna-czytelnia-viconii.blogspot.com/
0 0
Dodał:
Dodano: 31 V 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 230
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Asia
Wiek: 37 lat
Z nami od: 26 VII 2009

Recenzowana książka

Anna we krwi



Cas Lowood odziedziczył po ojcu niezwykły zawód: zabija umarłych. Ojciec chłopaka został w makabryczny sposób zamordowany przez ducha, którego sam miał uśmiercić. Teraz, uzbrojony w sztylet athame, Cas podróżuje po całym kraju ze swoją matką-czarownicą i potrafiącym wyczuć obecność zjaw kotem. Razem śledzą wątki lokalnych legend, próbując wyplenić co bardziej niebezpieczne upiory ze świata. Gdy p...

Ocena czytelników: 4.67 (głosów: 26)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0