Karolina wiedzie zwykłe dosyć monotonne życie. Jest mężatką, razem z mężem wzięli kredyt na mały domek, mieszka poza miastem więc każdego dnia dojeżdża pociągiem do centrum Warszawy do pracy. W jej małżeństwie jakoś przestało się układać, Bartek przestał się starać, a i ona czuje się już zmęczona ciągłymi dojazdami, i jego zachowaniem. W pracy jest opcja na awans, jednak czy aby na pewno jej na tym zależy.
Razem z przyjaciółką z pracy Karolina ma się udać na krótkie wakacje do Bułgarii, jednak w ostatniej chwili Dagmara musi zrezygnować. Karolina postanawia sama udać się na urlop.
Co spotka główną bohaterkę na wakacjach? Jak potoczy się jej życie osobiste? Czy po powrocie z urlopu dostanie awans?
Książka swoje wyczekała na moim regale. Jest to jedna z tych pozycji z mojego stosu hańby. Przyznam, że ostatnio często słuchałam audiobooków. Tę historię postanowiłam przeczytać w papierze i muszę wam powiedzieć, że zupełnie zapomniałam ile to sprawia przyjemności, to przewracanie stron ten dźwięk, coś wspaniałego.
Wróćmy jednak do tej książki, bardzo przyjemnie mi się czytało tą historię, mimo że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Na początku myślałam, że będzie to zwykła historia kobiety trochę znudzonej swoją codziennością, która będzie szukała urozmaicenia. Wcale tak nie było. Owszem główna bohaterka miała już dość zachowania swego męża, ale nie posunęłaby się do zdrady. Co do pracy, to chciałaby więcej zarabiać, ale należy do osób trochę nieśmiałych i szuka odpowiedniego momentu, niestety taki strasznie ciężko jest znaleźć.
Bardzo podobała mi się postać Karoliny, imponowało mi, iż im bardziej życie dawało jej w kość, tym ona stawała się silniejsza. Owszem bywały momenty, które mnie bawiły w jej zachowaniu, to jej wyuzdanie, ale ostatecznie mi się podobała. Trochę ciężko było mi rozgryźć Waldka, jego postać jakby to powiedzieć była bardzo interesująca, bo znał się na wielu rzeczach, prowadził własną firmę transportową, posiadał własny jacht. No życie jak w Madrycie. Ogólnie biło od niego stanowczością. Trochę drażniło mnie jego wymądrzanie się.
Główni bohaterowie poznali się w Bułgarii i ciężko było mi rozgryźć ich poczucie humoru, . Z jednej strony zdawałam sobie sprawę, że żartują, ale to było takie na pograniczu śmieszków, a wkurzenia, przynajmniej ja takie odniosłam wrażenie.
Co do zakończenia udało się autorce mnie zaskoczyć, aczkolwiek kilka rzeczy nie do końca do mnie przemawiało, ale to już oddzielna para kaloszy.
Książkę czytało mi się naprawdę bardzo przyjemnie i szybko. Byłam zaciekawiona jak potoczą się losy Karoliny, już od samego początku trudno było mi się oderwać od lektury.