"Wierzby porastające oba jego brzegi przypominały stłoczone grupki ludzi pogrążonych w rozmowie. Witki poruszały się na delikatnym wietrze. Na ziemi leżała piękna wróżka, a jej stopy dyndały nad wodą."
Ani pół wróżce, pół śmiertelniczce grozi niebezpieczeństwo ze stron potężnych wróżek. Jest ona dość niezwykłą osobą, gdyż potrafi się pożywiać zarówno śmiertelnikami jak i wróżami. To o nią toczy się walka, która może doprowadzić do tego, że szala zwycięstwa przeważy się na stronę nieprzyjaciela. Czy Ani znajdzie odpowiednich sojuszników, aby uratować swój świat?
Świetliste cienie to czwarta część serii Wicked Lovely. Tym razem fabuła kręci się wokół Mrocznego Dworu i Krainy Czarów, gdzie zaczyna panować chaos. Krótko mówiąc wróżki przygotowują się do dawno zapowiedzianej wojny.
Nie wiem co jest z tą serią, że jedną książkę uwielbiam, a drugą nienawidzę. Poprzednią część Kruchą wieczność wręcz nienawidziłam. Miałam dość trójkąta Aislinn, Seth i Keenan. Z nadzieją tylko czekałam, aż któryś z bohaterów umrze i będzie po sprawie. Jednakże Król Mroku był niesamowity. Leslie była moją ulubioną postacią w niej i bardzo chciałam, żeby wyszło jej z jakimś wróżem. Czwarty tom tej serii spodobał mi się prawie na równi z drugim. Według mnie jest to najmroczniejsza część z Wicked Lovely. Zdecydowanie jest więcej walki, intryg, tajemnic. Poza tym dla fani romansów otrzymają dawkę miłości, która jest z jednej strony zakazana, a z drugiej przeznaczona. Chociaż romanse dawkuje w małych dawkach to nawet ta cała miłość między Ani i Devlinem mi się podobała. Jednak najbardziej podobała mi się w tej książce postać Rae, szwaczki snów. Uwielbiam tematykę snów, więc możliwość czytania o tym jak ona wnika do nich i dzięki nim może rozmawiać ze śniącą osobą i wie co się w nim dzieje lub możliwość łączenia snów dwóch wróży bardzo mnie zaciekawiły. Jedyne co najmniej mi się podobało był wierzchowiec, który potrafił zmienić kształt w dowolny samochód. Jak dla mnie trochę to było zbyt naciągane.
Podsumowując. Książka ta jest jedną z lepszych z tej serii. Bardzo mi się podoba, że autorka nie trzyma się tylko i wyłącznie jednego bohatera, ale w każdej części przedstawia zupełnie innego, więc nie można się nudzić (chyba, że owego bohatera się nie lubi) i przede wszystkim coraz bardziej podoba mi się mroczność owych wróżek.
"Czułą mrowienie na skórze, jakby pełzały po niej owady. Ból był tak wielki, że nawet wściekłość nie mogła go stłumić."
http://yuinohon.blogspot.com/2012/05/nadchodzi-wojna.html