Cóż dobrego miałbym powiedzieć o trzecim tomie cyklu "Kwiat paproci" zatytułowanym "Żerca"? Niewiele znalazłoby się atutów ale są nimi:
- Urzekające poczucie humoru.
- Ciekawe i dokładne wprowadzenie w świat mitologii słowiańskiej gdzie poznajemy wierzenia naszych przodków oraz obrządki skierowane do bóstw i zabobony przeciw potworom.
- Specyficzny klimat pojawiający się gdy mowa o rodzimych bóstwach i upiorach.
Lista wad jest dłuższa, znajdziemy w niej:
- Irytującą protagonistkę Małgosię Brzózkę, lekkomyślną, roztrzepaną uczennicę szeptuchy.
- Bardzo słabo wyczuwalne napięcie, przez dłuższy czas ma się wrażenie że fabuła nigdzie nie zmierza.
- Braki w warsztacie pisarskim, słaba klarowność opisów.
- Nijaki, miałki, odstraszający styl.
- Tempo akcji należy do powolnych.
Reasumując powieść wywarła na mnie niekorzystne wrażenie. Pani Miszczuk tą nudnawą powieścią nie potrafiła przenieść mej osoby w krainę mitu. A sama historia wydaje się być bardziej skierowana do płci pięknej.
Prawie pięciuset stronicowej lekturze stawiam 6/10.
Solidna dawka humoru, słowiańskich wierzeń i babskiej przyjaźni! Kolejny – i nie ostatni – tom bestsellerowego cyklu "Kwiat paproci".
Gosi udało się przeżyć Noc Kupały, ale kłopoty się nie skończyły. Młoda szeptucha zaciągnęła u Swarożyca dług, którego spłata z pewnością nie będzie przyjemna. W dodatku Mieszko przepadł bez śladu, a w wiosce pojawił się nowy, młody żerca, który chętnie pocieszyłby...