"Gdy się nad tobą znęcają, nie dowiadujesz się niczego odkrywczego na własny temat; natomiast jeśli sam się nad kimś znęcasz, dowiadujesz się o sobie czegoś, czego nie można zapomnieć."
Początek lektury dawał nadzieję na ciekawą literacką przygodę. Jednak czym dłużej czytałem tym bardziej książka mnie odstręczała.
Mamy tu złożoną historię miłosną Marianne i Connella, niestety opisaną powierzchownie. Autorka pozuje na psychologa, stąd jej wywody są bardzo płytkie.
Co ciekawe dialogi nie są opatrzone pauzami, co przeszkadzało mi w ich rozumieniu.
Opisy skupiają się na nieudolnej próbie oddania uczuć postaci, pobudek jakimi się kierują, wzajemnych relacji.
Niektóre spostrzeżenia uważam za trafne, choć niezbyt głębokie.
Bohaterowie są zwyczajni, przeciętni to po prostu "Normalni ludzie".
Dialogi wprawdzie uwiarygodniają postacie ale nie powalają .
Powieść z czasem nudzi, z trudnością się do niej wraca. Nie polecam. Myślę że to moje ostatnie spotkanie z Irlandzką pisarką Sally Rooney.
Marianne i Connell żyją tuż obok siebie, choć pochodzą z dwóch różnych światów. Mieszkają w niewielkim mieście, jednym z tych, z których chce się jak najszybciej uciec. Chodzą do tej samej szkoły, ale na korytarzu mijają się bez słowa, unikają swoich spojrzeń, chociaż łączy ich więcej niż wspólne lekcje. Ukrywanie tej znajomości nie jest trudne, komplikacje zaczynają się wtedy, gdy między dwojgiem...