Colleen Hoover przyzwyczaja mnie do niebanalnych, lekko kreślonych, pełnych humoru historii miłosnych. Swoją twórczość podobnie jak: "It ends with us" adresuje do młodzieży.
Na dachu apartamentowca, menedżerka uwielbiająca kwiaty Lily Bloom spotyka przystojnego neurochirurga Ryle'a. Lily kilka dni wcześniej straciła ojca, nie czuje po nim żalu gdyż wie jak brutalny był wobec jej mamy. Neurochirurg także ma bardzo ciężki dzień za sobą. Tych dwoje otwiera się na siebie, szczerze mówiąc o tym co ich trapi. Mimo że dla niego liczą się jednorazowe przygody, dla niej stały związek, zakochują się w sobie. Czy ich miłość ma szansę na ziszczenie?
Autorka świetnie kreuje postacie, bez konieczności pisania o ich cechach. Bohaterów można określić jako miłych, sympatycznych, pomocnych, ogólnie dobrych, poza małymi wyjątkami.
Dialogi są bardzo naturalne, pasujące do postaci uwypuklają ich osobowość.
Historia obfituje w liczne zwroty akcji, przez co staje się jeszcze atrakcyjniejsza.
Akcja toczy się szybko za sprawą zwięzłego stylu i braku powtórzeń.
Gorąco polecam ten nietuzinkowy ponad trzystustronicowy romans. Stawiam 9/10.
Czasami osoba, która Cię kocha, jest tą, która Cię najmocniej rani.
Dla Lily nigdy nic nie było łatwe, ale to nie powstrzymało jej przed ciężką pracą, aby osiągnąć w życiu to, czego pragnie. Przeszła długą drogą poczynając od małego miasteczka w Maine, gdzie dorastała – tam skończyła college, przeniosła się do Bostonu i otworzyła swój własny biznes. Kiedy więc pomiędzy nią a seksownym neurochirur...