''Pochłonięte'' autorstwa Pani Martyny Bielskiej to książka z gatunku kryminał, którą zechciałam przeczytać ze względu na debiut.
Lubię czytać kryminały debiutujących na rynku wydawniczym autorów zmagających się w niełatwym opisywanym mrocznym, tajemniczym kryminologicznym świecie pełnym dużej dawki emocji, niedomówień, a chwilami nie do końca zostaje on wyjaśniony z obawy, że morderca da o sobie znać lub nie w powstających po kilku latach w kolejnych kontynuacjach książki. Z łatwością mogę stwierdzić, czy chcę w dalszym ciągu ocenić czytaną po zapoznaniu się z kilkoma pierwszymi rozdziałami w książce, czy mogę poznawać dalsze losy bohaterów. Taka sytuacja może nastąpić, bo pozory mogą, nas często mylą, pomimo tego, że opis treści książki zapowiada się interesująco.
Rozpoczynając, zaznajomienie się z debiutującą twórczością autorki Pani Martyny Bielskiej spodziewałam się, że zachwyci mnie ona czymś szczególnym, abym mogła, poznawać losy wszystkich występujących bohaterów to miałam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu kilku początkowych stron.
Stworzenie głównych występujących w kryminale bohaterów bywa niełatwym centralnym punktem do wykreowania i pokazania czytelnikom, że mogą im zaufać, polubić ich, zachwycić się nim lub nie, mogą być nudni, męczący, niemili, a być może są sympatyczni, niesztuczni, a może boją się być oceniani, gdyż spotykają na swojej drodze ludzi we współpracy trudnych, a potem okazują się mili, ponieważ mają coś w sobie z ukrytej przeszłości, której nie chcą ujawniać, nie czują takiej konieczności, by o niej opowiadać.
Czytanie tego kryminału nie sprawiało mi radości, ponieważ spodziewam się tego, że autorka pisząca ma wiedzę na temat kryminału, bo odnosiłam takie wrażenie, że nie.
Brakowało mi w tym kryminale opisów szczegółowych dotyczących zwrotów akcji.
Zbyt dużą uwagę autorka skupiła na prokuratorze, który był, jak dla mnie mało kreatywny, określiłabym go jako zwykły karierowicz pozwalający pracować dużo policji. Nie zawsze można było poznać ich efektywność, bo musieli wykonać polecone zadanie bardzo szybko. Widoczny był u ich brak bezpośredniej dialogowej konwersacji.
Przesłuchania pana prokuratora Roberta Narwiańskiego były jak dla mnie w odbiorze dobre, ale nie zawsze przypadały do gustu osobom, z którymi on rozmawiał.
Kryminał ten składa się z 11 rozdziałów.
Elementami szczegółowymi, które podobają, mi się w tym kryminale są: okładka książki nawiązująca do nadanego przez autorkę tytułu oraz tytuł.
Czy autorka zaskoczy jeszcze czytelnika, czy w rozwiązaniu sprawy dokonywanych morderstw pomaga, im ktoś jeszcze o tym warto, się przekonać czytając ten kryminał?
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.