Rowan McKinnon ma doktorat z botaniki, gdy jej plany naukowe się komplikują postanawia przyjąć pracę w zapuszczonej winnicy w Pensylwanii. Tam poznaje Harrisona, jednak jej naukowa dusza i jej bagaż doświadczeń nie pozwala wierzyć w miłość. Wychodzi z założenia, że to nie może być nic poważnego, jedynie związek bez zobowiązań.
Harrison Brady z zawodu jest położnikiem, jednak po stracie pacjentki, nie może sobie poradzić z powrotem do zawodu. Jego rodzice kupują starą winnicę więc postanawia tam zająć się pracą fizyczną na jakiś czas. Chcąc odzyskać spokój poznaje Rowan, która już od początku nie jest mu obojętna.
Dwie osoby zmagające się z przeszłością, i każda z nich chce czegoś innego.
Czy ich relacja rozwinie się w coś głębszego? Czy Rowan uda się postawić na nogi winnicę, a przy okazji zrealizować swoje plany naukowe? Czy Harrison wróci do pracy w zawodzie?
Muszę przyznać, że trochę sceptycznie podchodziłam do tej książki. Widziałam wiele bardzo dobrych opinii na jej temat, a już nie raz się na nich zawiodłam. Jednak bardzo pozytywnie się rozczarowałam.
Główna bohaterka to urodzona naukowczyni, odniosłam wrażenie, że nauka płynie w jej żyłach zamiast krwi. Może to właśnie uczenie pozwalało jej oderwać się od rzeczywistości. Życie położyło pod jej nogi wiele kłód, mimo iż je pokonała to zawsze przykre i bolesne wspomnienia pozostają.
Harrison z kolei to dosyć wrażliwy mężczyzna. Po stracie pacjentki przechodzi traumę i ciężko mu powrócić do zawodu lekarza, już na sam widok krwi ma napad lękowy. By uciec od dotychczasowego życia, postanawia zaszyć się w rodzinnej opuszczonej winnicy.
Bardzo podobało mi się wykreowanie bohaterów. Autorka postanowiła przeciwstawić się schematom i to właśnie mężczyzna był tą słabszą postacią. To Harrison miał napady lękowe i bał się pająków, oraz był bardziej uczuciowy. Rowan odniosłam wrażenie, że twardo stąpa po ziemi i nie ma dla niej rzeczy niemożliwych.
Połączenie ich w parę wydaje się wręcz niemożliwe, a jednak może właśnie będą mieli wspólnie szansę na szczęście.
Dodatkowo autorka świetnie opisała miejsce, w którym toczy się akcja. Miałam wrażenie jakbym była tam razem z bohaterami i przechodziła alejkami winnicy.
Wątek rodziny również skradł moje serce. To jak autorka stworzyła rodzinę Brady jest fenomenalne. Przy czytaniu dosłownie biło od nich ciepło. Wiadomo jak to w każdej rodzinie zdarzają się kłótnie, ale zawsze to rodzina.
Książkę gorąco polecam, jeśli jeszcze nie czytaliście. Jest to idealna pozycja na lato, ale nie tylko. Wydaje mi się, że zawsze będzie się tę książkę czytało rewelacyjnie.