#współpracabarterowa
Sięgam po kolejną książkę Armentrout i w zasadzie wiem, co dostanę. Historię o uczuciach największych, najprawdziwszych, najsilniejszych, upiększonych fantastycznymi mocami czy doskonałymi umiejętnościami walki. Co jeszcze? Najbardziej romantyczne i poruszające fantazje, długie rozmowy, gwarancję całkowitego oderwania się od wcale-nie-bajkowej rzeczywistości.
Obiektywnie patrząc, zdaję sobie sprawę, że prozie autorki daleko do ideału. Niektóre sceny są za długie, kolejne wyjaśnienia bohaterów niepotrzebne, a nacisk na romans za mocny. "Cień w żarze" bardzo, bardzo przypomina serię, której jest prequelem, co dla jednych może być plusem, a dla innych wręcz przeciwnie.
Sięgam po kolejną książkę Armentrout, bo właśnie to chcę dostać. Grzeszną przyjemność, wypieki na twarzy, idealne postacie, które miotają się od skrajności w skrajność. Czytam, bo w środku ja też jestem sprawną wojowniczką, noszę w sobie sekrety, pragnę stać się królową.
Fanom autorki "Cienia..." raczej nie trzeba polecać, bo albo zdążyli już przeczytać przede mną, albo robią to z zachwytem w tej chwili. Czytelnikom, którzy dopiero chcą spróbować przygody z tego rodzaju romantasy, polecam mimo wszystko sięgnąć najpierw po "Krew i popiół" i przejść całą tę opowieść od początku.