"Moje greckie lato" to lektura lekka jak piórko, bardzo przyjemna w odbiorze. Jeśli chcesz poczuć Grecję z całą swojskością, ciepłem i przytulnością typowymi dla tego kraju, to tutaj otrzymasz to na każdej stronie.
Agata prowadzi jednoosobową firmę cateringową. Haruje jak wół, gdy w tym czasie jej mąż Radek (aka Bezrobotny Pasożyt) nie odrywa wzroku od telewizora. Pewnego dnia kobieta dostaje propozycję nie do odrzucenia - jedna z klientek chce zabrać Agatę na 3 miesiące do swojego domku na Kefalonii. Zmiana otoczenia, nabranie dystansu i trochę ludzkiej życzliwości - tego właśnie naszej bohaterce potrzeba.
Książka jest ciekawa, wzruszająca, z pozytywnym przekazem. Wszystkie składniki zostały tutaj idealnie dobrane, żeby w żadną stronę nie przesadzić. Są romantyczne sceny, ale z zachowaniem rozsądku, są wątki bardziej uduchowione i przyziemne głosy, jest i spokojne lenistwo i trochę akcji. Wychodzi z tego bardzo dobra potrawa. Pfu, powieść.
Tak, podejrzewam, że zgłodniejecie czytając "Moje...". Nabierzecie ochoty zarówno na tradycyjne greckie potrawy, jak i spacery po plaży, wycieczki krajoznawcze, lekki dreszczyk emocji wywołany wakacyjnym romansem. Książka idealnie sprawdzi się na lato, jak i na ten czas oczekiwania dopiero na urlop. Szkoda, że na ostatniej stronie widnieje napis "koniec", chciałoby się to czytać i czytać.
Pełna emocji opowieść o miłości i gotowaniu pod słonecznym greckim niebem.
Agata ma własną firmę cateringową i ucieka w pracę, by nie myśleć o swoim nieudanym związku, którego nie potrafi zakończyć. Do tego prześladuje ją dziwny sen o nieznanej jej plaży i tonącym dziecku.
Nieoczekiwany splot wydarzeń sprawia, że Agata wyjeżdża do Grecji. Jako prywatna szefowa kuchni ląduje w letniej willi swoic...