"Pocałunek cienia" to trzeci tom serii "Akademia Wampirów" ubóstwianej przeze mnie pisarki Richelle Mead. W jej książkach podoba mi się to, że fabuła zawsze, ale to zawsze obraca się o 180 stopni nawet kilkukrotnie !! Czytając jej książki nigdy się nie nudzę, zawsze w napięciu czekam na rozwój wydarzeń - i takie powinny być prawdziwe bestsellery. Żadnych stereotypów, tylko totalny brak zasad.
Już na początku spodobał mi się fakt większej ilości scen pomiędzy dynamiczną Rose, a jej boskim mentorem Dymitrem. Nie mam tu na myśli scen treningowych, co to to nie. Jesteśmy bezpośrednimi świadkami rozwoju ich zakazanej miłości. Czasem wywołuje to uśmiech na naszych ustach, czasem jest niezłym wyciskaczem łez. Kiedy czytamy o relacjach pomiędzy tym dwojgiem, myślę, że nawet podświadomie każdy pragnie przeżyć coś podobnego ( no może pomijając te złe chwile, chociaż uważam, że i one będą miały happy end ).
"Pocałunek cienia"dostarcza czytelnikowi wielu trzymających w napięciu scen pełnych grozy i tajemnic. Czasem nawet my zastanawiamy się czy faktycznie główna bohaterka nie oszalała, jak to wszyscy jej wmawiają. Pod tym względem niemal każda scena jednocześnie zachwyca i szokuje, a o to przecież chodzi.
Trzeci tom "Akademii Wampirów" w szczególności opiera się na zdobywaniu przez Lissę i Rose więcej informacji na temat łączącej je więzi. Pocałunek cienia połączył je ze sobą po tym jak Lissa przywróciła Rose do życia ze świata umarłych. Obie uczą się teraz jej tajników. Więź przynosi nie tylko korzyści, ale także rzuca cień grozy i mroku na życie dziewczyn. Cieszę się, że autorka postanowiła pokazać nam nieco więcej na ten temat.
Jak każda książka Richelle Mead, również ta pozycja jest w stanie wiele nas nauczyć. Oprócz wspaniałych cytatów, same wydarzenia służą dla nas dobrą radą. Dowiemy się, że czasami zamiast atakować warto posłużyć się ucieczką ( mówię oczywiście w sposób metaforyczny ) albo, że najlepiej żyć chwilą i cieszyć się tym co mamy, bo szczęście jest ulotne, a czasem może być wręcz zwiastunem przykrych wydarzeń.
Uważam, że każdy wyniesie coś z lektury "Pocałunku cienia", gdyż jest to najlepszy przykład na to, że literatura fantasy wcale nie jest bezwartościowa i każdy ją może pisać. Osobiście sądzę, iż nawet w tej dziedzinie literatury trzeba posiadać jakiś talent, bo nie wystarczy mieć doskonały pomysł na bestseller, trzeba jeszcze umieć dobrze go wykonać, tak jak Richelle Mead robi to za każdym razem.
Więcej moich recenzji znajdziecie na:
http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com