Za sprawą "Podpalacza" po raz drugi spotykam się z twórczością Wojciecha Chmielarza.
Powieść wciąga już od pierwszych stron, to znakomicie napisany kryminał, mocno zakotwiczony w polskiej rzeczywistości. Jak przez kalkę odzwierciedla nas Polaków, z licznymi przywarami i słabościami.
Autor ma nieprzeciętny dar do dawania swym postaciom życia, to także za sprawą postaci z krwi i kości powieść jest tak znakomita. A interakcje jakie między nimi zachodzą wyglądają zupełnie naturalne.
Jest to bardzo wiarygodny, realistyczny kryminał, którego akcja toczy się w Warszawie, zimą. Autor nie podaje konkretnej daty.
Na Ursynowie grasuje piroman, który za pomocą koktajli mołotowa wrzucanych do kominków niszczy jednorodzinne domki. Podpala także willę Jana i Klaudii Kameronów. Biznesmen ginie, a żona Klaudia (supermodelka i piosenkarka), podczas ucieczki z pożaru zostaje mocno poparzona. Śledztwo prowadzi Jakub Mortka, którego przy życiu trzyma tylko praca. Jego małżeństwo rozleciało się, dwóch synów wychowuje była żona, która po rozwodzie przejęła ich mieszkanie. Komisarz tymczasem wynajmuje pokój a połową pensji spłaca alimenty.
Kim okaże się podpalacz? Czy spłoną kolejne domy? Jak potoczy się śledztwo? Przeczytajcie naprawdę warto.
Zdecydowanie polecam ten raczej krótki kryminał. Stawiam 8/10.
Warszawa, środek mroźnej zimy. W spalonym domu leży ciało zamordowanego biznesmena, a jego żona, ciężko poparzona, walczy o życie w szpitalu.
Komisarz Jakub Mortka szybko orientuje się, że trafił na seryjnego podpalacza, który krąży po mieście z koktajlami Mołotowa w plecaku. Nikt nie ma wątpliwości, że będą kolejne ataki. Nikt nie ma wątpliwości, że znowu zginą ludzie.