"Świat bez końca" to druga powieść Kena Folletta, którą z ogromną przyjemnością czytałem. Miałem przed sobą dzieło wybitne, opasłe bo ponad dziewięćset-stronicowe, znakomicie rozplanowane i skonstruowane. Mniej statyczne od pierwszej części cyklu, opisy już nie były tak szczegółowe, ustąpiły na rzecz dialogów. Te pasują do postaci, zgrabnie popychając akcję.
Konstrukcja bohaterów jest świetna, zachowują się naturalnie, ich decyzje zawsze wynikają z konkretnych pobudek. A każdy z nich ma trochę inną osobowość i odmienne motywy nim powodują.
Większość z czołowych postaci to potomkowie tych występujących w "Filarach Ziemi". Ich losy po dwóch wiekach, znów się splatają.
Mamy więc XIV wiek, należące do opactwa miasto Kingsbridge, z jej monumentalną świątynią. Niestety reguły panujące za czasów powstania katedry powoli dochodzą w zapomnienie, sama Katedra niszczeje, a targi na które przed laty do Kingsbridge przyjeżdżały tłumy, nie cieszą się już takim powodzeniem. Jak Caris, Godwyn, Merthin i inni odnajdą się w tej rzeczywistości? Czy odwrócą losy opactwa i miasta?
Powieść jest także świetną lekcją historii, autor opisuje tamte czasy jakby się w nich urodził.
Zdecydowanie polecam tę niesamowitą powieść. Stawiam 9/10
W 1989 Ken Follett opublikował swoją najsłynniejszą książkę – powieść historyczną Filary Ziemi, której fabułę osnuto wokół budowy fikcyjnej katedry Kingsbridge w XII-wiecznej Anglii. Akcja Świata bez końca zaczyna się 200 lat później, w roku 1327. Spotykamy tu potomków Jacka i Toma, bohaterów tamtej sagi. Na tle barwnej panoramy średniowiecza w okresie wielkich przemian i dziesiątkującej społeczeń...