„Moje życie jest w moich rękach. Dziś, swoimi wyborami, zapisuję swoją przyszłość”
Książka, którą wygrałam w konkursie na blogu Kasi J. od pierwszego wejrzenia zaintrygowała mnie okładką i skojarzeniem ze znaną powszechnie sagą „Zmierzch”.
Barbara Baraldi, pisząca również pod pseudonimem Luna Lanzoni, to znana włoska pisarka. W swojej ojczyźnie uważana jest za jedną z najważniejszych autorek gatunku powieści gotyckiej. Sama pisarka jest dość specyficzną osobowością. Oprócz pisania książek, kolekcjonuje gotyckie lalki oraz tworzy amulety pod konkretne fazy księżyca. „Scarlett” to pierwsza powieść Barbary Baraldi wydana w Polsce.
Tytułowa Scarlett to szesnastolatka, która wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego, przeprowadza się do Sienny, zostawiając za sobą przyjaciół i raczkującą pierwszą miłość. Nie jest zadowolona ze zmian w swoim życiu, które nastały niezależnie od niej. Do tego coraz mniej rozumiejący się rodzice nie wpływają pozytywnie na jej stosunek do obecnej sytuacji. Bohaterka w nowej szkole poznaje przyjaciół – Umberta, Caterinę i wegetariankę Genzianę. Oprócz nich ukojenie znajduje w szkolnej bibliotece, którą zawiaduje nieprzeciętny bibliotekarz Edoardo. Bardzo szybko stają się sobie bliscy, głównie dzięki pasji do książek.
Scarlett, podczas koncertu znanego zespołu Dead Stones, którego członkami są uczniowie szkoły, poznaje tajemniczego i zarazem przystojnego basistę Mikaela. Tak zaczyna rodzić się uczucie pierwszej miłości między nimi. Ale żeby nie było tak słodko. Popełniona zostaje niezrozumiała zbrodnia. W tajemniczych okolicznościach zabity zostaje Edoardo. Scarlett poprzysięga znaleźć mordercę przyjaciela. Nie zdaje sobie jednak sprawy kim tak naprawdę jest Mikael i jaką wagę ma cała sprawa dla ludzkości.
Powieść ta jest typową z gatunku romans paranormalny, tak popularny w ostatnim czasie dzięki sadze Stephanie Meyer. Na pewno podobało mi się w niej przedstawienie klimatu włoskiego miasta oraz miłość głównej bohaterki do książek. I na szczęście nie występowały w niej wampiry, lecz postacie trochę z innego świata, dość oryginalne.
Jest to typowa powieść młodzieżowa i dla nastolatek lubiących sagę „Zmierzch”, będzie idealną lekturą, gdyż książki te mają ze sobą wiele wspólnego. Krótkie rozdziały i pierwszoosobowa narracja, to dosyć dobry zabieg warsztatowy. Samo wydanie książki jest na piątkę, przyciągająca uwagę okładka, idealna czcionka dla oczu oraz dobrej jakości papier.
„Scarlett” nie zaskoczyła mnie niczym nowym. Kontynuacji powieści pt.: "Scarlett. Pocałunek demona" raczej nie kupię, chyba, że trafi mi się na wyprzedaży. Polecam jedynie dla osób zaczytujących się w romansach paranormalnych. Pozostałym czytelnikom ta książka nic nowego nie wniesie.
http://subiektywnie-o-ksiazkach.blogspot.com/