Przetrzymywanie obcego dziecka a także zmuszanie go do pracy to niewolnictwo.
Właśnie takim małym niewolnikiem była Mia - dziewczynka mieszkająca w piwnicy, słuchająca się Pani...
Kolejna piękna okładka. Niepozorny dom, i zaświecone światło w jednym z pokoi - właśnie od tego się zaczęło. To właśnie wtedy Sharon zobaczyła w oknie sąsiadów malutką dziewczynę zmywającą naczynia. Może nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie wiedzą, że sąsiedzi posiadają tylko nastoletniego syna, a dziewczynki nigdy nie widziała podczas zabawy na podwórku a nawet wychodzącej z domu do przedszkola. Czy dziewczynka mogłaby być przetrzymywana ?
Książki o dzieciach są jednymi z najtrudniejszych lektur z jakimi się zmagam. Autor bazuje głównie na emocjach czytelnika które w obliczu dzieci stają się jeszcze mocniejsze.
Sięgając po tą książkę byłam ogromnie zaciekawiona, co też autorka mogła stworzyć i zamknąć w tej niepozornej okładce
Historia jaką się przede mną wyjawiła, nie należała do łatwych. Uprowadzenie małej dziewczynki i przetrzymywanie jej a także zmuszanie do ciężkich domowych obowiązków, powodowało że moje nerwy zostały wystawione na ogromne emocje. Jak można małemu piecio letniemu dziecku kazać spać w piwnicy ! Odsunąć owe dziecko od wszelkich wzorów i zaszczepiać w nim strach, i niewiedzę ?
Byłam ogromnie zła na postawę Pani Fleming. Mimo tak ciężkiej tematyki całość nie okazała się dla mnie idealny lekturą , a zaledwie dobrą.
Początek był świetny. Poznajemy Nikitę - dziewczynę raczej z marginesu społecznego która dzięki swojej kuratorce rozpoczyna nowe życie. Jesteśmy świadkami przemiany, a także wścibstwa. Tak bo to właśnie to owe wścibstwo spowodowało że prawa małej Mii wyszła na jaw ! Do tego momentu autorka idealnie budowała napięcie. Wzbudzała moją ciekawość ale i obawę nad wydaniem się prawdy. Czułam że Nikita i Sharon rozwiążą zagadkę pilnie strzeżoną przez Flemingów. Tym bardziej za autorka doskonale przedstawiła swoje postaci nadając im
Cechy czasem związane z zaburzeniami psychicznymi. Dlatego też wręcz byłam głodna kolejnych wydarzeń. Podobały mi się naturalne wybuchy Suzeete dzięki czemu jej postać jeszcze bardziej napawała strachem, choć jej problem alkoholowy wydawał mi się aż nadto dosadny. Nie przeszkadzało mi nawet to że historia jest oczywista. Gdzieś tam sama wraz z bohaterami ukrywałam tą tajemnice i wraz z sąsiadkami próbowałam rozwikłać tą zagadkę.jednak to co tak świetnie się zapowiadało bardzo szybko się rozsypało. Moment w którym Jacobs idzie do Nikity i prosi jat o pomoc w odnalezieniu Mii- tragedia... Jeszcze nienaturalne zachowanie Nikity. Przecież wiedziała o dziewczynce więc zamiast rzucić się na pomoc ta dopytywała się o jakie dziecko chodzi czy mieli naprawdę mała dziewczynkę w domu i czy te muffiny były dla niej .. brak zaangażowania policji był dla mnie śmieszny. Dwoje nastolatków pędzi w pościg za szaloną matką, ścigając ją za pomocą aplikacji. Kolejny śmieszny dla mnie wątek - auto topi się przodem od strony kierowcy a Pani Fleming wymachuje rękami i nie chce wyjść z samochodu - przecież była taka idealna, nie mogła się nawet pobrudzić a tu nagle brodzi w samochodzie pełnym wody. No i zakończenie. To wszystko wydawało mi się napisane na szybko, było to wręcz pozbawione emocji. Nie wiemy co się działo na policji z Suzette, nie było jej dramatyzowania, a jej postać przestała się udzielać w momencie wypadku. Nie znalazłam także momentu przekazania Mii jej rodzinie, tylko okres po kilku tygodniach. Nawet wątek Sharon i Nikity został beznadziejnie urwany. Może się czepiam ale uważam że to było bardzo niedopracowane i napisane na zasadzie muszę jakoś dokończyć te historie albo mam pomysł teraz piszę bo zapomnę. Mimo to książka mi się podobała choć jej druga część bardziej mnie zezłościła. Traktuje o poważnym temacie niewolnictwa dzieci i ich wykorzystywania. W mojej ocenie jest to ważna lektura, z której mimo wszystko można wyciągnąć wiele pozytywnych wniosków ! Polecam