Zacznę od zakończenia, które dalej analizuję w głowie. Było prawie tak samo szokujące, jak to z pierwszego tomu. Dzisiaj skończyłam "Wysłannika", jutro od razu zabieram się za "Demona", czyli ostatni tom serii, nie ma innej opcji. Współczuję czytelnikom, którzy czytali książki wcześniej i musieli długo czekać na kontynuację - jak udało wam się wytrzymać w tej niepewności?! Póki co nic z tego nie rozumiem i trochę się boję, w jaki sposób autorka to poskleja... Uch! Oby wyszło dobrze!
Ten tom będę miło wspominać, bo spodobało mi się w nim kilka rzeczy. Podobały mi się nowe demony i to w jakim kierunku rozwinęła się ich relacja z ludźmi. Podobały mi się nowe wioski, zupełnie inne od tych, które do tej pory poznaliśmy. Stało się to, na co czekałam w zasadzie od samego początku, w końcu znaleźli się ludzie, którzy powrócili do dawnych wierzeń. Podobało mi się, że Hubert "zmienił towarzystwo" i tym razem podróżował z innymi bohaterami niż zwykle. No i wreszcie coś się ruszyło w duecie Hubert-Iza! Scena z TYM wyznaniem wyszła super, lepiej nie można było tego pokazać.
Wady, o których pisałam przy okazji poprzednich części, cały czas występują. Najbardziej rzuca się w oczy schematyczność. Poza podróżowaniem z punktu A do punktu B i z powrotem, zabijaniem potworów i ewentualnym uciekaniem z niewoli, nic więcej się nie dzieje. Jednym czytelnikom będzie to przeszkadzać, innym nie.
Polecam fanom fantastyki i powieści młodzieżowych. Spróbujcie zmierzyć się z pierwszym tomem, a jeśli poczujecie, że to coś dla was, to najlepiej zaopatrzcie się od razu we wszystkie następne części, bo ostatnie strony sprawiają, że po prostu trzeba czytać ciągiem (bo jak nie to się człowiek udusi no!).