"Make me yours" to świetna kontynuacja "Drive me wild". Co prawda pierwszy tom podobał mi się bardziej, ale dwójka również trzyma wysoki poziom. Obserwujemy tutaj inną parę, która ma inne problemy i inną sytuację życiową. Dla nich zakochać się i żyć długo i szczęśliwie może nie być takie proste.
Cole, główny bohater, jest wdowcem i samotnym ojcem. Radzi sobie ze wszystkim nieźle... a przynajmniej takie sprawia wrażenie. Jest wrażliwym, opanowanym dżentelmenem, a to zdecydowanie mój typ! Na plus zasługuje zgrabne wplecenie jego córeczki do całej historii. Dziewczynka nie jest tylko marionetką, która ma dopełnić tragicznego portretu bohatera, ale odgrywa dużą rolę w powieści. Sceny z nią wypadają naturalnie i rozczulająco.
Mieli być tylko przyjaciółmi... Akcja rusza z kopyta zaraz po tym, jak Cheyenne, główna bohaterka, przypadkowo wysyła pikantną wiadomość do Cole'a - to był według mnie najlepszy moment w całej książce. Później para zaczyna się zwodzić, co na dłuższą metę wydawało mi się trochę nużące, to mój powód wystawienia niższej oceny w porównaniu do pierwszej części. A czy są gorące sceny? Jak najbardziej. Autorka świetnie sobie radzi w tym temacie, potrafi utrzymać napięcie, spełnia fantazje. Przy okazji również daje znać, czego możemy się spodziewać w kolejnym tomie.
Polecam całą serię miłośnikom romansów i erotyków, naprawdę można przy tych książkach się zrelaksować i miło spędzić czas. To lekkie i przyjemne powieści, poruszą, rozbawią, rozgrzeją. Jeśli podobał ci się "Drive...", tak samo spodoba ci się "Make...".