Dwie dziewczynki zaprzyjaźniły się i wychowały razem. Jak to możliwe, skoro jedna z nich to tytułowa kitsune, a druga jest niczego nieświadomym człowiekiem? Czy ich przyjaźń przetrwa mimo przeciwności losu?
Na plus zaliczam osadzenie historii wśród japońskich wierzeń i skonstruowanie ciekawej i zaskakującej fabuły. Bardzo podobał mi się wątek Mei, która co rusz natykała się na nowe magiczne istoty. Kappy czy nekomata dotąd były dla mnie bardziej suchymi pojęciami, a dzięki powieści nabrały życia, stały się w mojej wyobraźni czymś nowym pomiędzy zwierzęciem a człowiekiem. Dobrym rozwiązaniem również było ukazanie wydarzeń z dwóch perspektyw.
Co do mnie w ogóle nie trafiło? Relacje pomiędzy bohaterami jakoś mi się nie kleiły, a rozmowy wydawały się trochę sztuczne. Wielu decyzji nie rozumiałam, o uczuciach postacie więcej mówiły, niż je faktycznie okazywały. Według mnie lepiej, kiedy czytelnik sam wpadnie na to, co się między bohaterami rozgrywa w sferze emocjonalnej, wywnioskuje to z kontekstu. Podejrzewam, że młodszy czytelnik, który jest właściwym odbiorcom powieści, odbierze to inaczej niż ja i być może wcale nie będzie mu takie rozwiązanie przeszkadzać.
W czasie lektury przypomniał mi się inny tytuł wydawnictwa Papierowy Księżyc, gdzie również bohaterowie wędrują i odkrywają po drodze otaczający ich magiczny świat. "Drogę do Wyraju" i "Kitsune" można spokojnie sprezentować w duecie komuś, kogo pasjonuje fantastyka i kto chciałby spędzić czas w towarzystwie mitologicznych stworzeń. Pierwsza pozycja zabierze nas na spotkanie z wierzeniami słowiańskimi, a druga wrzuci czytelnika prosto w japoński orient.
Dwie dziewczyny pozornie dzieli niemal wszystko.
Przyszła uzdrowicielka. Kapłanka z lisicą w duszy.
Zakazy, czas, odległość... czy przyjaźń będzie ponad tym?
Lata harmonii między magicznymi istotami oraz ludźmi przepadły. Subtelność magii ukazała swoją brutalną stronę, przez co światu grozi utrata równowagi między życiem śmiertelnych a pradawną magią.
Wychowana pośród legend Hana pielęgnowała...