Świetna, lekka, poruszająca, rozgrzewająca, wciągająca, zabawna, poważna, niegrzeczna, romantyczna - po prostu bardzo dobra! Nie musisz czytać dalej moich słów, wybaczę, lepiej bierz się za tę powieść!
W "Drive me wild" (czemu to ma angielski tytuł? w ogóle nie potrafię go zapamiętać...) znalazło się wszystko, co mogłabym sobie wymarzyć w romansie. Scena pierwszego spotkania jest jak żywcem wyjęta z jakiejś dobrej komedii romantycznej, a jednocześnie cała ta historia toczy się tak swobodnie i naturalnie. Związek Griffina i Blair dąży do zdrowej relacji, pełnej zabawnych i romantycznych sytuacji.
Główna bohaterka jest gadatliwa, spontaniczna, trochę naiwna, otwarta, wiecznie uśmiechnięta i przyjaźnie nastawiona do każdego, kto tylko do niej podejdzie. Mogłoby się wydawać, że z tej mieszanki wyjdzie postać irytująca, a jest wręcz przeciwnie - podziwiałam jej upór, pracowitość i cierpliwość. Główny bohater to silny i zaradny samotny gbur, który po bliższym poznaniu okazuje się być niesamowicie opiekuńczy i uczuciowy. W ich związku nie ma nic z toksyczności tak typowej dla wielu innych historii tego gatunku. Mało tego, rozmawiają ze sobą (nawet w łóżku, co było niesamowite) i nie skupiają się wyłącznie na sobie, ale starają również realizować osobiste marzenia. Wydają się być dla siebie stworzeni, dlatego kibicowałam im od początku do końca.
Blair dużo i pysznie gotuje, dzięki czemu szybko trafia do serc mieszkańców Bellamy Creek. Pod koniec książki znajdują się przepisy na wszystkie serwowane przez nią dania, aż mnie ciarki przeszły, kiedy to zobaczyłam! Poczułam się jakby bohaterka ożyła i pojawiła się w mojej kuchni.
Powieść tak mnie wciągnęła, że zamiast spać, czytałam ją po nocy świecąc sobie w oczy ebookiem na ekranie smartphone'a. A po lekturze mam ochotę od razu zabierać się za tę książkę jeszcze raz. Podobał mi się lekki styl autorki, muszę poszukać jej innych książek. "Drive..." na pewno jeszcze długo będę mile wspominać i bez dwóch zdań sięgnę po kolejny tom. Polecam bardzo!