"Potyczki w raju" to książka tak letnia i wakacyjna, jak tylko się da. Okładka obiecuje lekką, współczesną komedię romantyczną i dokładnie to otrzymujemy. Powieść pozwala czytelnikowi poczuć powiew świeżej morskiej bryzy na twarzy, zanurzyć się w wodzie i popływać z tropikalnymi rybami, podejrzeć z ukrycia życie żółwi słoniowych, czyli jednym słowem zabiera nas w rejs na wyspy Galapagos! Wszystko to w towarzystwie rywalizujących ze sobą Henley i Graeme'a.
Ona od początku go nie lubi, a on nie wie, o co chodzi. Do tej pory widywali się tylko w trakcie służbowych wideokonferencji albo wymieniali ze sobą sztywne e-maile. Oboje są brani pod uwagę do obsadzenia wyższego stanowiska. Ich wspólna delegacja jest okazją do wykazania się, udowodnienia, kto naprawdę zasługuje na to stanowisko. Jemu działania marketingowe jak na złość przychodzą wręcz naturalnie, kiedy ona wyciska z siebie siódme poty, a i tak głowa świeci pustkami i żaden pomysł nie chce się magicznie pojawić. Brzmi interesująco?
Graeme jest zdecydowanie w moim typie. To uroczy, bardzo uczuciowy i skryty mężczyzna, który kiedy widzi u kogoś smutną minę, to zastanawia się jak najszybciej poprawić tej osobie humor. Przy Henley trochę się wygłupia, trochę się o nią troszczy, przyjemnie było obserwować, w jaki sposób stara się "oswoić" swoją sztywniacką koleżankę z pracy. Henley za to od początku jest do Graeme'a uprzedzona i to w tym tkwi ich główny problem. Ode mnie powieść zgarnia duży plus za to, że nie ma jakiegoś zawiłego mataczenia, tylko bohaterowie rozmawiają ze sobą i z czasem dochodzą w tej relacji do ładu i składu.
"Potyczki..." nie są może książką, przy której ze śmiechu spadniecie z fotela, ale myślę, że z łatwością wywoła uśmiech na twarzy. Uwielbiam scenę na jachcie ze "świnką szukającą trufli"! Ha, teraz musicie przeczytać książkę, żeby dowiedzieć się, o co chodzi
Całości obrazu dopełniają wyraziste postacie drugoplanowe i cudowne Galapagos. Aż sama mam ochotę wybrać się w taki rejs. Polecam!
Egzemplarz do recenzji otrzymałam od wydawnictwa.