Gertruda Poniatowska z domu Piontek, już od bardzo dawna wie, czego chce. Chciała mieć męża lekarz z rodowym nazwiskiem, ma. Chciała mieć syna lekarza, ma 35 – letniego syna ginekologa. Żyje niczym hrabina, porcelana, drogie szpilki. Czego chcieć więcej?
Wszystko zaczyna się sypać, gdy jej ukochany synek Augustyn postanawia w końcu wyprowadzić się z rodzinnego domu. Udaje mu się znaleźć mieszkanie od starszej kobiety, która to samo mieszkanie wynajmuje studentce Ani. I tak Augustyn uciekając od zaborczej matki ląduje w mieszkaniu ze współlokatorką. Raczej nie muszę wspominać, że wyprowadzka ukochanego syna pani Poniatowskiej jest niczym cios w serce. Gertruda za wszelką cenę chce odzyskać syna i w tym ma jej pomóc mąż Romuald. Jednak tak się składa, że pan Poniatowski sam najchętniej uciekłby gdzie pieprz rośnie.
Czy Gertruda sprowadzi syna do domu? Co pani Poniatowska planuje? Czy Augustyn i Ania dogadają się, co do mieszkania? I co będzie robił Romuald?
Ci, co są ze mną już od jakiegoś czasu wiedzą, że uwielbiam twórczość Magdaleny Witkiewicz. Gdy tylko mam na regale jakąś nowość jestem w stanie rzucić swoje dotychczasowe plany i sięgnąć właśnie po książkę tej autorki.
Tym razem pierwsze skrzypce gra Gertruda, chciałaby mieć wszystko pod kontrolą, jednak jej zaborczość i za wszelką cenę dążenie do celu trochę ją gubi. To wszystko sprawia, że jej najbliżsi zwyczajnie chcą od niej uciec. Jednak pani Poniatowska skrywa kilka sekretów, które będą kluczowe w tej historii.
Augustyn, co do niego mam mieszane uczucia. Z jednej strony lekarz ginekolog, z drugiej cały czas pod spódnicą mamusi. Jednak, gdy w końcu decyduje się uwolnić wszystko dzieje się w zastraszającym tempie. Poznaje pewną młodą i ambitną dziewczynę, która pracuje w tym samym szpitalu, co on i wszystko toczy się bardzo szybko.
Pan Romuald, to starszy mężczyzna, który mam wrażenie, że dla świętego spokoju przymyka oczy na wybryki swojej żony. Jednak, gdy nadarza się okazja sam chętnie pędzi do bloku gdzie mieszkanie wynajmuje jego syn. Aczkolwiek wcale nie idzie do syna tylko do sąsiadki, to z nią ma wiele wspólnych tematów do rozmów.
Autorka w tej książce podkreśla jak ważna jest rozmowa w związku oraz, że zazwyczaj jesteśmy wstanie coś docenić dopiero, gdy tego nam zabraknie. Tę historię dosłownie się pochłania. Ja nie byłam w stanie się od niej oderwać i tak przeczytałam ją w ciągu jednego dnia. Powieść jest krótka, styl pisania autorki jest bardzo lekki, a czytanie jej sprawiło mi ogromną przyjemność. Gorąco wam polecam i gwarantuję poprawę humoru oraz mile spędzony czas.