Jest w tej fabule coś intrygującego, co zmusza czytelnika do dalszej lektury, pomimo ogromu stron. Nawet jeśli któryś rozdział zaczyna nam się dłużyć, to i tak jest w nim umiejscowiony jakiś haczyk, na który w końcu się natkniemy i który nas wybudzi. Co się stanie dalej? Jak to się rozwinie? Chcielibyśmy wiedzieć, jesteśmy już zauroczeni, ale autor trochę wodzi nas za nos serwując coraz więcej informacji, niekoniecznie takich, jakie byśmy chcieli.
Pomysły są świetne, tylko podane w ciężkostrawnej formie. "Związanie losów" to dużo wątków, dużo postaci, dużo suchych informacji. O bogatym fantastycznym świecie dowiadujemy się najczęściej dzięki bohaterom, którzy sobie o nim opowiadają, a to jak słuchanie wykładu z historii, zamiast czynnego uczestniczenia w niej. Z czasem lektura jest łatwiejsza, bo przyzwyczajamy się do takiej narracji, ale i tak mam wrażenie, że można by niektóre rzeczy wyciąć albo chociaż zostawić je do przedstawienia np. w kolejnych częściach.
Mam wrażenie, że niektóre autentyczne wydarzenia zostały w powieści odbite, mają swoje fantastyczne odpowiedniki, odkrywanie ich sprawia dużo frajdy. Chociaż może się mylę i coś nadinterpretuję? Oczywiście widać też inspirację różnymi innymi tytułami z gatunki. Było kilka postaci, które bardzo mi się spodobały, zapadły w pamięć. I tak z jednej strony czułam podekscytowanie odkrywaniem zupełnie nowej rzeczywistości, gdzie są nawet niesamowite niebezpieczne stworzenia, a z drugiej byłam przytłoczona, jakby ktoś mi napakował do plecaka kilogramy podręczników i kazał się tego jeszcze nauczyć na pamięć w drodze.
Na pewno znajdą się czytelnicy, którym nie będzie to przeszkadzać i ich opinie również będą o ocenę wyższe. Osobiście po drobnych przeróbkach bez problemu postawiłabym tę powieść obok książek znanych polskich pisarzy fantastycznych. Świat "Kronik pierwszego proroctwa" jest wart odkrycia, ale polecam go głównie fanom tego konkretnego gatunku, bo myślę, że inni mogą czuć się za bardzo zagubieni.
Egzemplarz do recenzji otrzymałam od autora.