To chyba moja nowa tradycja, że świąteczne historie kończę długo po świętach, w marcu. Ostatnio przeczytałam "Święta w Port Moody" duetu autorek: Falkowskiej Małgorzaty i Nawary Eweliny. Zarazem było to moje pierwsze spotkanie z prozą tych pań. I jak mi się podobało?
Podobała mi się rodzinna atmosfera miasteczka, do którego po latach przyjeżdża główna bohaterka, Abigail. Wspólne przygotowania do świąt, wsparcie którego udzielają sobie nawzajem, od razu w głowie miałam moje ukochane seriale, jak Ranczo czy Doktor Quinn, podobała mi się relacja Abi z jej dziadkiem, który był dla niej ważną osobą w jej życiu, a także przemiana jaką przechodzi główna bohaterka pod wpływem atmosfery panującej w miasteczku i odnalezienia starej miłości, z cynicznej pracoholiczki w kobietę otwartą na ludzi, świat i kochająca święta.
Co mi się nie podobało? Relacja między głównymi bohaterami, która polegała jedynie na kłótniach, sprzeczkach, nieporozumieniach przeplatanych scenami zbliżeń. Wybaczcie, ale ja nie dostrzegłam tej wielkiej miłości między bohaterami, zresztą co to za uczucie, które jest tak delikatne, że potrafi go zniszczyć każda plotka czy nieporozumienie. Przez 10 lat bohaterowie ze sobą nie rozmawiali, zerwali, nie dali szansy tej wielkiej miłości, bo zamiast ze sobą pogadać, to najlepszym rozwiązaniem według Abi była ucieczka. I tak wielka miłość spłonęła w płomieniach niedomowień. Po przyjeździe Abi do Port Moody nie jest wcale lepiej, znowu zaczyna się jakiś dziwny rodzaj gry między Abigail i Loganem. Niby uczucie odżywa, ale wystarczy małe nieporozumienie i znowu dramat jak w telenoweli brazylijskiej...
Mnie ta huśtawka emocjonalna przyprawiała o ból głowy, a brak jakiejkolwiek akcji męczył, coś zaczęło dziać się pod koniec powieści, ale scena została szybko rozwiązana, chociaż zakończenie daje nadzieje na tom drugi, tym razem o kuzynie Logana, jak przeczytacie książkę to będziecie wiedzieli o kim mowa.
Czy polecam? Nie wiem sama, myślę, że fanki gatunku będą zachwycone, ale jeśli nie przepadasz albo czytasz romanse/erotyki od czasu do czasu to myślę, że będziesz miał odczucia podobne do moich. Ale jeśli jesteś zainteresowany tym tytułem, to sięgaj i czytaj, chętnie poznam Twoje zdanie na temat tej książki.
Na plus mogę zaliczyć także pióro autorek, książkę czyta się szybko, krótkie rozdziały, z perspektywy Abi i Logana sprzyjały sprawnej lekturze. Klimat i atmosfera stworzona przez autorki w powieści jest według mnie największym atutem tejże historii. W mojej opinii zabrakło akcji w fabule, i ta relacja głównych bohaterów, no nie podbiła mojego serca. Kolejnym plusem jest prześliczna, klimatyczna okładka i wydanie, a także dobra czcionka.
Jeśli zainteresował Was ten tytuł albo jesteście ciekawi co mi tak tam się nie podobało, to sięgajcie i czytajcie "Święta w Port Moody". Ja nie polecam ani nie odradzam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Muza i Grzeszne Książki.